Marketingowa Armia Pluszaków

W 1974r. trzech zwykłych, chińskich chłopów postanowiło wykopać studnię. Yang Xman, Yang Peiman i Yang Peiyan podczas pracy odkryli krypty grobowe pierwszego cesarza Chin Qin Shi, a w nich terakotową armię. Miała ona pierwotnie strzec cesarza i pomóc mu uzyskać władzę w życiu pozagrobowym. Każdy z żołnierzy posiada swoje cechy indywidualne, ma inną twarz. W skład tej fascynującej armii wchodzą również wozy, konie, sprzęt wojskowy czy nawet cywile.

Terakotowa armia cesarza Chin Qin Shi

Terakotowe figury są dla mnie swoistą metaforą współpracy, poświęcenia czy wolontariatu. Wszak inaczej poświęca się życie za cesarza, którego się kocha. A inaczej za tego, którego się nienawidzi. Dlatego polecam wszystkim Szefom czyli Pierwszym Marketerom, postawienie na biurku figurki z terakotowej armii. I zadanie sobie pytania – czy moi ludzie są w stanie zaangażować się bezinteresownie, niekomercyjnie i aktywnie w jakieś moje prywatne przedsięwzięcie? Sami z siebie.

Mój blog dostał się dziś do finału konkursu Blog Roku 2012, w kategorii “Firmowe i Profesjonalne”. Taki był mój cel. Wszystko co ewentualnie ponad – będzie dla mnie szczęśliwą superatą. Mam świadomość, jak zacięta jest konkurencja, jak dobre są blogi i jak bardzo zróżnicowane.

Dziękuję pokornie wszystkim za Naukę. Wiele nauczyłem się przy okazji tej mini-kampanii reklamowej. A marketer, jak lekarz. Uczy się przez całe życie. Zrozumiałem jak wąska granica dzieli dziś natarczywość od nachalności. Jak bardzo zmienił się świat postrzegania mediów, z którymi mamy do czynienia. Jak bardzo pejoratywne postrzeganie marketingu, demoluje umysły. To nie wina marketingu tylko najczęściej ludzi używających jego narzędzi. Chciałbym to zmieniać i stać po jasnej stronie czyli budować realną wartość, a nie propagandowy bełkot.

Po raz kolejny poczułem “symfoniczną muzykę marketingu” czyli operowanie i koordynację wielu kanałów komunikacji naraz, działając pod presją czasu. Jest trudniej niż było kiedyś, drogi Marketerze :). Ale ciekawiej i bardziej rozmaicie.

Trudno jest promować samego siebie. Mam z tym problem, szczególnie obserwując typowe, lanserskie akcje, gdzie aż zęby bolą. Trudno mi było akceptować, że na wielu to niestety działa.

W małych firmach, mikromarketing zaczyna się właśnie od autopromocji właściciela. Niestety bywa ona często nachalna, bez pomysłu, zrażająca do siebie ludzi, ot… taki “handlarski typ”, kopiująca różne wzorce, często kompletnie nie pasujące do naszego kręgu kulturowego, języka czy obyczajowości. Dlatego dla startupów, tak ważni są Przyjaciele i Znajomi. Ich pozytywna energia, może zrobić bardzo wiele. To udało mi się poczuć również w tym projekcie.

Nieważne czy projekt marketingowy ma budżet milion czy zero złotych. Emocje, napięcia, radości i umiejętność koordynacji działań, są zawsze takie same. I to jest adrenalina w marketingu – jeśli to poczułeś, uzależnisz się. To tak jak z nurkowaniem. Poczujesz power na 30 metrach i wpadłeś w pasję z butami i krawatem:)

Jeśli kochacie to co robicie w życiu, sukcesy mnóżcie przez 5. Porażki – przez 50. To jest kluczowa różnica między umotywowanym Hoplitą, a najemnym Persem.

Dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli w tej akcji. Dziś, prawdziwych pasjonatów, pozytywne duszki i wolontariuszy szukać ze świecą. Dziękuję za SMSy, udostępnianie, miłe słowa na tablicach, retweety i wiele ciepła od wszystkich.

Szczególnie dziękuje Oli 🙂 Koleżance-doktorantce 🙂 Zdjęcia akcji na ulicach, to jej dzieło. Zrobiła to sama, z własnej inicjatywy. Moim zdaniem efekt jest świetny. Rewanżuję się poleceniem jej skrzypiec 🙂

Moje wielkie podziękowanie i głęboki szacunek Joannie <3, Dominice i Maćkowi 🙂

Poniżej znajdziecie film, dedykowany wszystkim, którzy poparli ten blog.

Grafiki wszystkich użytych kreacji, znajdują się w tej galerii zdjęć

Resume: kampania “Marketingowa Armia Pluszaków”

  • Budżet : 0 zł.
  • Narzędzia: Iphone, Pro HDR, iMovie, drukarka, papier, nożyczki, cierpliwość, głowa, samozaparcie
  • Aktorzy: Marketingowa Armia Pluszaków (ze wsparciem Barbie i Kena. Oboje uczestniczyli w scenach rozbieranych, po godzinie 22:00)
  • Straty: studio produkcyjne czterokrotnie odbudowowano po demolce dzikich kotów.
  • Ochrona zwierząt: podczas zdjęć nie ucierpiał żaden pluszak, ani żaden kot
  • Wypitych RedBulli: 0
  • Użytych przekleństw: [censored]
  • Wypitego Martini: 3 x 100 ml.
  • Ilość hejterów: 0

Jeśli któreś w moich działań uznałeś za zbyt natarczywe – SERDECZNIE CIĘ PRZEPRASZAM.

— koniec przekazu 🙂

PS. Wpis z dedykacją prof. Andrzeja J. Blikle z podziękowaniem za jego inspirujące wykłady z zakresu motywacji zespołu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *