BIDEN VS. TRUMP CZYLI KTO WYGRAŁ? 

Do studia telewizyjnego wchodzi dwóch mężczyzn. Jeden jest znanym i rozpoznawalnym celebrytą, znanym z ciętego języka. Drugi powolny, miśkowaty o zawieszonym spojrzeniu. Ten pierwszy stwierdza, że Ziemia jest płaska. Drugi, że Ziemia jest okrągła. Dziennikarz, który ma zachować profesjonalizm i nie opowiadać się za żadną ze stron, stwierdza, że zdania są podzielone. Witajcie w świecie politycznego showbizu. 

Zastrzegam na początku. Nie zajmuję się polityką ani jej nie komentuję. Od tego są koledzy od marketingu politycznego. To nie znaczy, że nie interesuję się polityką. Zgodnie ze złotą zasadą zawartą w filmie “Vabank 2”: – Nie interesuję się polityką. – Ale polityka interesuje się Panem. 

Moje metafory na ten temat znajdziesz w pierwszej książce niezawodowej “Toporowo. Opowiadania dla miłośników czarnego humoru | zobacz: EMPIK | AMAZON |. 

Debata Biden & Trump interesuje mnie ze względów zawodowych, jak i istotności wyboru nowego Prezydenta USA na potencjalne losy Europy w tym Polski. Paradoksalnie, Amerykanie w pewnym sensie mogą decydować o najbliższej dekadzie, będąc na co dzień dość umiarkowanie zainteresowanymi losami tej części świata.  

We wszelkich debatach telewizyjnych na żywo, liczy się pierwsze wrażenie. To zarówno wada, jak i zaleta. Zaletą dla młodych, pięknych, szczupłych i dynamicznych jest to, że wydają się bardziej wiarygodni. Mrukliwi, grubi, krzywi czy zgarbieni wyglądają zdecydowanie gorzej. Niestety, takie jest prawo obrazka. Drugi element to zaistnienie i wyróżnienie [ Sztuka Rynkologii, Kotarbiński] nazywane atraktorem i magnetyzerem [ Pre-Swazja, Cialdini]. Zaistnienie (atraktory) to sformułowania, ataki, obrony, które ściągają uwagę. To podstawowy warsztat potyczek słownych i tego uczą polityków profesjonaliści public relations i wystąpień publicznych. Tak jak w boksie – trzymaj gardę i wyprowadź atak czy kontrę. Takie debaty są słownymi pojedynkami, a sztuką jest używanie swoistych buzzwordów, które zapamiętają ludzie i będą powtarzać media.  

Takich buzzwordów było w debacie Biden vs. Trump wyjątkowo wiele. Kilka z nich: 

  • Chiny nas okradają (Trump) (czyt. przez Bidena)
  • Więcej ludzi umarło pod administracją Bidena niż u nas (Trump)
  • Nie szanują nas. Jesteśmy krajem Trzeciego Świata (Trump)
  • Hańba. Biden niszczy opiekę zdrowotną. On to osobiście robi (Trump)
  • Każda rzecz, która pada z jego ust, to kłamstwo (Biden)
  • Oddzielał niemowlęta od matek (Biden)
  • Przyjeżdżają z więzień, zakładów psychiatrycznych, a on im drzwi zostawił otwarte (Trump) (o imigrantach)
  • Każda rzecz, która wyszła z jego ust, to kłamstwo (Biden)
  • Większych bzdur nie słyszałem (…) Stek bzdur (Biden)

To sofizmat ad hominem culpans, czyli obciążający. Sofizmaty to argumenty lub rozumowanie, które jest błędne, ale często wydaje się poprawne lub jest używane w celu wprowadzenia w błąd. Sofizmaty są często stosowane w debatach, retoryce i propagandzie, aby przekonać innych do określonego punktu widzenia, mimo że argumentacja jest logicznie wadliwa. Wszędzie w debatach, Sejmie czy rozmowach politycznych są słyszalne i bardzo widoczne. Problemem jest to, że czas dyskusji na żywo jest ograniczony, a prawa mediów nieubłagane. W świecie clickbaitu najczęściej media nie będą pokazywać mądrej wypowiedzi, ale tę, która najlepiej się „naklika” czytaj: będzie najbardziej kontrowersyjna.  

Obciążający ad hominem polega na przypisywaniu komuś winy za coś, na co nie miał wpływu. Przykład: “obwiniam cię za odbieranie niemowląt od piersi matek”. To wyjątkowo obrazowe, jak i emocjonalne. Natychmiast oczami wyobraźni widzimy tę scenę. Zostaje w naszym mózgu (por. System 1, Kahneman). Skutek? Niewiele będziesz wiedział o programie politycznym kandydatów, ale zapamiętasz obraz dzieci odbieranych matkom. W Polsce politykiem najsilniej atakowanym tym sofizmatem jest Donald Tusk (Dziadek z Wehrmachtu, 2005) czy “Putin i Tusk zabili mi brata”. Takie buzzwordy są czystą formą socjotechniki. Sofizmaty mogą być trudne do wykrycia, ponieważ często odwołują się do emocji, uprzedzeń lub autorytetów, zamiast opierać się na solidnej logice. Właśnie dlatego są powszechnie stosowane w polityce, reklamie i innych dziedzinach, gdzie przekonywanie ludzi jest kluczowe. 

Kolejnym popularnym sofizmatem w debacie Biden & Trump, był sofizmat sprzeczności (ang. contradictory premises fallacy). Polega na tym, że obie strony mówią coś sobie nawzajem, co jest kompletnie wykluczające. 

  • U nas gospodarka kwitła (Trump)
  • U Trumpa gospodarka była beznadziejna (Biden)
  • Biden niszczy opiekę zdrowotną (Trump)

W takim przypadku każdy z argumentów obu stron jest postrzegany jako prawdziwy, mimo że są one ze sobą sprzeczne. Tego rodzaju sofizmat nie prowadzi do żadnego konstruktywnego wniosku, ponieważ dwie sprzeczne tezy nie mogą być jednocześnie prawdziwe. I tutaj zaczyna się główny problem takich debat, czyli brak możliwości weryfikacji w czasie rzeczywistym. 

Wszyscy wiedzą co to jest VAR. Dla “niepiłkarskich” VAR to akronim od angielskiego terminu Video Assistant Referee (wideo asystent sędziego). Jest to system wspomagania decyzji sędziowskich w piłce nożnej, który wykorzystuje powtórki wideo do analizy kluczowych sytuacji meczowych. System VAR został wprowadzony, aby zwiększyć dokładność i sprawiedliwość decyzji podejmowanych przez sędziów na boisku. Model VAR wykorzystywany jest też w tenisie (Hawk-Eye), koszykówce (Instant Replay System) czy siatkówce (Challenge System). Wprowadzenie “politycznego VAR” wymagałoby nagrywania debat, podzielenia ich na części, a następnie nagrywania weryfikacji prawdziwości słów osób debatujących, czyli factchecking. W świecie współczesnych mediów to niestety nierealne, a sprawdzanie faktów, czy prawdomówności ma miejsce dopiero po wydarzeniu. Pytanie tylko, kto to czyta, tego słucha lub ogląda? Niemniej moim zdaniem media powinny inwestować w takie formaty i je mocno promować. Takie działania prowadzi Demagog.pl, Oko.press czy Konkret24

Skoro nie ma politycznego VAR, nie jesteśmy w stanie zweryfikować czy liczby i słowa, jakie padają z ekranu są prawdziwe. Debata Biden & Trump dla polskiego widza jest o tyle interesująca, że nie każdy jest amerykanistą lub znawcą politycznych niuansów w USA, dlatego o wiarygodności (lub jej braku) decydował … show.

To dziś największy problem, ponieważ show w dużym stopniu wpływa na to, jakie decyzje podejmują ludzie w procesie demokratycznym.

Sądzisz, że uważnie wczytują się w programy polityczne? Z wypiekami na twarzy analizują ulotki wyborcze? “– Problemem w Polsce jest przede wszystkim brak zainteresowania polityką i niski poziom poczucia politycznego sprawstwa. Zarówno w życiu codziennym, jak i w badaniach opinii publicznej, słyszymy odpowiedzi, że polityka nie interesuje Polaków, nie mają na kogo głosować, mówią „nieważne kto wygra, to i tak niczego nie zmieni” albo „mój głos nie ma znaczenia” (Racjonalne decyzje wyborcze Polaków, Żerkowska-Balas). Czy inaczej zachowują się Amerykanie? Wątpię. Głosują na marki osobiste i to ewidentnie widać przez każdymi wyborami, gdzie wszyscy mają wyjątkowe “parcie na szkło”. Naród w swej masie kupuje ten show, w postaci atraktorów i magnetyzerów. 

W debacie Biden & Trump pojawiły się opinie, że Biden nie patrzył w kamerę, błądził wzrokiem. W mojej opinii, zweryfikowanej przez speców od tv na żywo, to jednak niedopatrzenia techniczne realizatorów CNN. Jo Biden patrzył w kamerę, ale akurat nie ta go pokazywała i taki był efekt. Trudno jest mi to precyzyjnie opisać, odsyłam do zapisu debaty i nie będę się wymądrzał o aspektach technicznych. Niemniej, różnica w pokazywaniu Donalda Trumpa i Jo Bidena była widoczna. Nie podejrzewam CNN o stronniczość, ostatecznie to nie Fox News. 

W debatach politycznych i nie tylko, żonglowanie naszymi emocjami to absolutne, zimne narzędzie socjotechniczne. Sofizmaty, które wykorzystują szokujące metafory, są często określane jako sofizmaty emocjonalne lub argumenty ad passiones (odwołujące się do emocji). Celem takich sofizmatów jest wywołanie silnej emocjonalnej reakcji u odbiorcy, zamiast opierania się na logicznych i rzeczowych argumentach. Technik jest bardzo wiele. Argumentum ad hitlerum polega na porównywaniu czegoś lub kogoś do Hitlera lub nazistów w celu zdyskredytowania tego bez odniesienia się do merytorycznych argumentów np. “twój pomysł na kontrolowanie populacji przypomina mi politykę Hitlera!”. Ten sofizmat jest szczególnie problematyczny, ponieważ to właśnie propaganda nazistów oraz bolszewików ukształtowała współczesne narzędzia manipulacji społecznej i socjotechniki. Dlatego próba odnoszenia się do faktów historycznych, zawsze może spotkać się z takim zarzutem. 

Metoda slippery slope polega na tym, że jeśli pozwolimy na jedno działanie, to nieuchronnie doprowadzi to do serii katastrofalnych wydarzeń, używając przesadnych i szokujących metafor. Przykładowo: “jeśli zalegalizujemy marihuanę, to następnie wszyscy zaczną zażywać heroinę i skończymy z całkowitym chaosem społecznym!”. Straw man polega na przedstawieniu argumentu przeciwnika w zniekształconej lub przesadnej formie, często używając szokujących metafor, aby go łatwo obalić np. “zwolennicy kontroli broni chcą, żebyśmy wszyscy byli bezbronni, jak owce przed wilkami”. Appeal to pity to z kolei wywołanie litości lub współczucia u odbiorców zamiast przedstawienia logicznych argumentów, często używając dramatycznych i szokujących metafor. “Więcej ludzi umarło pod administracją Bidena niż u nas!” (Trump). “Nie szanują USA, jesteśmy jak kraj trzeciego świata! Hańba!” (Trump). Słowo “hańba!” brzmi w polskiej polityce wyjątkowo często. “Zginiemy w gnieździe szczurów!” (Trump). “Nasi weterani żyją na ulicach, a ci [imigranci] żyją w luksusowych hotelach!” (Trump). 

Pojawiał się też w debacie sofizmat poisoning the well. Polega na uprzedzeniu odbiorców do osoby lub idei poprzez zastosowanie negatywnych i często szokujących metafor, zanim jeszcze przedstawione zostaną argumenty np. “nie słuchajcie go, jego pomysły są jak trucizna, która zniszczy nasz kraj!”. To nie brzmiało bezpośrednio, ale łatwo było czytać między wierszami. 

Wyjątkowo silnym sofizmatem używanym w tej debacie był appeal to fear odwołujący się do budowania strachu. Stosowali go przemysłowo naziści wobec Żydów, doprowadzając najpierw do dehumanizacji całego społeczeństwa, a następnie do Holocaustu. Tę samą metodę stosowali bolszewicy wobec bogatych rolników tzw. kułaków czy narodowości ukraińskiej (Wielki Głód). Ta socjotechniczna metoda jest wyjątkowo wyraźnie w filmach propagandowych takich jak Heimkehr czy Żyd Süss.

Arkana filmów propagandowych wiele lat temu miałem przyjemność poznać dzięki niezrównanemu prof. Eugeniuszowi Cezaremu Królowi. Muzeum II Wojny Światowej zorganizowało specjalny przegląd filmów propagandowych, a w Polsce takie filmy można oglądać wyłącznie w zorganizowanej formie i z komentarzem historycznym. Jedną z fraz jaką zapamiętałem, to komentarz do “Heimkehr” “- Nie zobaczycie państwo tutaj ani jednej pozytywnej postaci, poza postaciami niemieckimi”. W taki sposób tworzy się przekazy dehumanizacyjne. Warto pamiętać, że kino na początku XX wieku stało się rozrywką masową i umożliwiało szerokie dotarcie tak jak dziś telewizja i internet. 

Odwołań do strachu było wyjątkowo wiele i ich moc była równie silna. Najmocniejsze pojawiły się przy okazji dyskusji o emigrantach i aborcji. Przykłady: “odebrać życie w 8, 9 miesiącu ciąży, nawet później (…).Wiele młodych kobiet jest mordowanych i gwałconych [przez decyzje Bidena] (…). Wyrwać dziecko z łona matki i zabić w 9 miesiącu.” (Trump).   

Na zakończenie temat, który interesuje najbardziej Polaków, czyli wojna na Ukrainie. “Załatwię te wojnę, zanim dadzą mi urząd! (…). Gdyby putin szanował Prezydenta Ukrainy to by nie zaatakował. On [Biden] podjudza Ukrainę” (Trump).

Odrobina historii w telegraficznym skrócie. Kiedy władzę w Rosji przejął putin, świat uwierzył, że będzie to kontynuacją pierestrojki. Tak się nie stało, ale wielu wierzyło, że będzie normalnie. Europa, zależna od rosyjskich surowców, nie czuła zagrożenia. Rosja miała być nawet w NATO. Planowanie przyjęcia Rosji do NATO nigdy nie było oficjalnie rozważane w sensie formalnym, ale temat ten był przedmiotem różnych dyskusji i rozważań na przestrzeni lat, zwłaszcza w latach 90. XX wieku. Po zakończeniu zimnej wojny relacje między NATO a Rosją zaczęły się poprawiać, co zaowocowało różnymi formami współpracy. W 2002 powstała Rada NATO-Rosja (NRC) jako platforma do dialogu i współpracy w obszarach takich jak walka z terroryzmem, zarządzanie kryzysowe i obrona przeciwrakietowa. Po 2014 roku relacje między NATO a Rosją znacznie się pogorszyły po aneksji Krymu przez Rosję i wsparciu separatystów w Donbasie. W wyniku tych wydarzeń dialog i współpraca zostały ograniczone, a temat ewentualnego członkostwa przestał być brany pod uwagę.  Europa dopiero po tym czasie zauważyła rosnące zagrożenie, a nikt realnie nie przewidywał prawdopodobieństwa wojny z Rosją. Dziś wygląda to inaczej. 

Jo Biden jednoznacznie deklaruje wsparcie dla walki z Rosją, wskazując na finansowanie amerykańskie, które w dużej mierze zostaje u producentów broni, podobnie w Europie. Donald Trump deklaruje błyskawiczne zakończenie wojny, w sposób łatwy do przewidzenia. Albo Ukraina zgodzi się na zawieszenie broni i utrwalenie istniejącego stanu granic, albo nie będzie finansowania. Tutaj warto przypomnieć historię i słynne zdanie “przynoszę wam pokój” (ang. “Peace for our time”). Zostało wypowiedziane przez brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina 30 września 1938 roku po powrocie z Monachium, gdzie podpisano tzw. Układ monachijski. Chamberlain miał na myśli, że dzięki temu układowi udało się uniknąć wojny z Niemcami i zapewnić pokój w Europie. Układ monachijski, podpisany przez Niemcy, Wielką Brytanię, Francję i Włochy, pozwalał Niemcom na aneksję części Czechosłowacji (Kraju Sudeckiego) w zamian za obietnicę, że Adolf Hitler nie będzie miał dalszych roszczeń terytorialnych w Europie. Chamberlain wierzył, że to porozumienie zapewni długotrwały pokój, jednak jego nadzieje okazały się płonne, gdy Niemcy w marcu 1939 roku zajęły resztę Czechosłowacji, a we wrześniu tego samego roku zaatakowały Polskę. Znane zdjęcie Chamberlaina z tym dokumentem oraz jego słowa stały się symbolem polityki appeasementu, która była szeroko krytykowana za zbytnią uległość wobec agresywnych działań Hitlera.

Warto też napisać o mało znanym fakcie. Ukraina dysponuje jednymi z największych w Europie zasobów metali ziem rzadkich oraz znaczącymi rezerwami innych cennych surowców, takich jak lit. Znaczna część tych bogactw naturalnych znajduje się na wschodzie kraju oraz w regionie znanym jako tarcza ukraińska. W tym obszarze wydobywane są między innymi beryl (obwód żytomirski), cyrkon (obwód doniecki) czy rudy tantalu, niobu i cyrkonu (Mazuriwka). Wartość geologicznie oznaczonych złóż metali na Ukrainie szacuje się na od 3 do 11,5 biliona dolarów​​. Rosja, po aneksji Krymu i zajęciu części Donbasu, kontroluje znaczącą część tych zasobów, w tym 42% potwierdzonych złóż metali na Ukrainie i 33% metali ziem rzadkich​​. Takie działania znacząco wpływają na geopolityczną i ekonomiczną sytuację w regionie, czyniąc złoża metali i innych surowców naturalnych ważnym elementem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. 

Konkluzje są następujące:

  1. Proszę nie oczekiwać, że wybiorę zwycięzcę debaty. Zwycięzcą będzie wybór kolejnego Prezydenta USA, który będzie miał wpływ na Europę i Polskę. Czy ma o tym decydować jedno, telewizyjne show, pełne sofizmatów?
  2. Przeciętny człowiek nie jest w stanie w debacie na żywo weryfikować fakenewsów padających w szybkich wypowiedziach. To rola profesjonalnych mediów i redakcji factcheckingowych. Ważne, żeby się tym interesować. 
  3. Niestety nie jest realny Polityczny VAR w czasie rzeczywistym. Niemniej, może kiedyś uda się znaleźć na to sposób. Obywatele demokratycznych państw nie są w stanie racjonalnie i rozsądnie wybierać swoich przedstawicieli, jeżeli są okłamywani czy wprowadzani w błąd. Dowodem na to jest Brexit.   
  4. Pojedynek Biden vs. Trump był pojedynkiem NA WIARĘ. Nie na FAKTY. 
  5. Donald Trump w obrazie, wypadł jak na sterydach. Jo Biden, jak wyciszony miś. Tyle tylko, że to wizerunkowa fasada. Ludzie niestety, kupują wizerunek. Czy Ziemia jest okrągła, czy płaska? Komu uwierzysz i co będzie o tym decydować?
  6. Według badania 67% Amerykanów uznało, że Donald Trump wygrał tę debatę. Czy zadecyduje to o jego wyborze? Zobaczymy. Pozostaje nam tylko wiara, że bez względu na wybór, bezpieczeństwo w Europie będzie zachowane. 
  7. Trump ponad 30 razy minął się z prawdą, Biden co najmniej dziewięć. CNN podsumowało.

I na deser. Jestem bardzo ciekaw czy CNN wyemitowało reklamy w przerwie debaty, czy ich ceny były podobne do Superbowl i kto się reklamował? To już z zawodowej ciekawości. Jak ktoś wie, wpisujcie w komentarzu. 

Do zobaczenia Przyjaciele na obchodach Święta Niepodległości w Rezydencji Ambasadora USA w Warszawie. 

4 komentarze

  1. Sprawa pierwsza: dokonywanie wyboru partii lub kandydata, na którego chcemy głosować na podstawie ulotek wyborczych i szeroko rozumianej “kiełbasy wyborczej” jest takim samym nonsensem jak podejmowanie decyzji po obejrzeniu debaty. “Kiełbasa wyborcza” ma to do siebie, że można w niej zmielić wszystko tak żeby przyciągnąć wyborców, nie realizując zawartych w mielonce obietnic po dojściu do władzy. Politycy nie działają w próżni, przeciwnie, realizują interesy partii, więc tylko wnikliwa obserwacja jak działa dana partia, w jakim stopniu jest skuteczna (sprawcza) i – przede wszystkim – jakie wartości reprezentuje może być podstawą, na której opieramy swój wybór. Tzn. jest on wtedy najbardziej racjonalny.

    Sprawa druga: ośrodki zajmujące się factchekingiem – one też nie są nieomylne, zdarzają się im wpadki, więc nie ma żadnego szybkiego mechanizmu weryfikacyjnego, który byłby niezawodny.

    I sprawa trzecia: pomysł podania OKOpress jako wiarygodnego ośrodka factchekingowego jest doprawdy kuriozalny i jest celowym wprowadzaniem Czytelnika w błąd. OKOpress to jeden z najbardziej zideologizowanych ośrodków medialnych, co powoduje, że organicznie nie jest w stanie podjąć się takiego zadania jak weryfikacja faktów. Mało tego, oni sami często tymi faktami manipulują! Pytam raz jeszcze – jak Pan wpadł na ten pomysł???

    Katarzyna
    1. Jak widzę, jest Pani profesjonalistką dlatego krótko.
      Punkt 1: najlepiej weryfikować opinie o badania zachowań wyborców w Polsce, a ich jest cała masa. Może Pani stworzyć kwerendę tych badań i na tej podstawie zbudować insighty wyborcze oraz określić ich cechy.
      Punkt 2: nie ma nieomylnych think-tanków i w tym przypadku może być podobnie. Super, jeżeli np. stworzy Pani listę błędów popełnionych przez serwisy factcheckingowe – to na pewno zainteresuje media i może Pani stać się sławna dzięki temu. Konkurencja medialna marzy o takich wpadkach.
      Punkt 3: Jestem naukowcem i umiem odróżnić opinię od faktów. To podstawa w krytycznym myśleniu. W związku z tym, ponieważ komunikujemy się na poziomie profesjonalnym, proszę UDOWODNIĆ na faktach, że OKOpress jest niewiarygodnym ośrodkiem factcheckingowym. W świecie profesjonalistów i nauki, stawianie śmiałych tez musi być UDOWADNIANE, albo artykułowane, że to własna opinia. Manipulację faktami też należy udowodnić. Pozdrawiam i wierzę, że udowodnienie przez Panią powyższych tez nie zajmie zbyt wiele czasu. \ dr inż. Jacek Kotarbiński kotarbinski.com

      Jacek Kotarbiński
      1. Punkt 1: Jak najbardziej. Ale mi chodzi bardziej o metody dostępne dla przeciętnego Kowalskiego (bez urazy), który nie interesuje się polityką. Po prostu bardziej miarodajne jest spojrzenie na to jak i w ramach jakich wartości działa dana partia niż kierowanie się treścią ulotek wyborczych.

        Punkt 2: Tak, zgadzam się, właśnie o tym napisałam.

        Punkt 3: Z tym punktem też się zgadzam, ma Pan rację 🙂 Dlatego, ponieważ moje obserwacje są wieloletnie i nie przyszło mi do głowy ich dokumentować na bieżąco, więc uzupełniam moją wypowiedź co do braku wiarygodności OKOpress: tak, bez podania konkretnych dowodów, to tylko moja opinia. Jeśli kiedyś będę narzekać na nadmiar wolnego czasu, to przekopię się przez ich publikacje i dostarczę dowody. Choć nie wiem, czy mój mózg przebrnie bez uszczerbku przez morze okopressowych absurdów 😉

        Pozdrawiam serdecznie 🙂

        Katarzyna
        1. Punkt 1: od tego są solidne media, które przetworzą badania na komunikatywny język.
          Punkt 2: jasne 🙂
          Punkt 3: cały niuans polega na tym, że przeciętny Kowalski nie za bardzo rozumie zasady myślenia krytycznego, a nie każdy profesor Kowalski ma umiejętności komunikacyjne, by to jasno wytłumaczyć. Mój wpis o sofizmatach w debacie Biden & Trump ma przede wszystkim znamiona edukacji społecznej w tym zakresie i mam nadzieję, że komuś pomoże w lepszym rozumieniu teatru politycznego. Tak jak pisałem, nie komentuję polityki prócz BARDZO WIELKICH wyjątków. I to jest właśnie tym wyjątkiem.

          Jacek Kotarbiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *