Czarne, dzikie Vicewersy #hejtolandia

Atak następuje ze wszystkich stron. Nagle. Niespodziewanie. Jest nie do przewidzenia. Zalewająca lawina wulgarnych esemesów. Połączenia przychodzące z chichotami, przekleństwami i stekiem wyzwisk. Rosnąca fala szydery, memów, obrazków, chamskich komentarzy. Próba dyskusji, wyjaśniania, dialogu mija się z celem. Ilość prześladowców jest zbyt duża, anonimowa, narasta i jest nastawiona na cyfrowy lincz. Nie na jakikolwiek dialog. Kolejny dzień w szkole czy pracy to tylko eskalacja. Ostracyzm, odrzucenie, feeria podłości nie do opanowania. Młoda dziewczyna nie wytrzymuje. Nie trzeba wiele.

czarne dzikie vicewersy jacek kotarbinski blog o marketingu

Dziś, chciałbym stanąć twarzą w twarz z niektórymi influencerami w branży, by rzucić im wprost: – Nadal uważacie, że hejt jest fajny? Wciąż waszym zdaniem, dzięki hejtowi każdego czeka sława w sieci i kiedy masz kogoś, kto cię nienawidzi, to jest super sprawa? Naprawdę warto prowokować, skandalizować, podsycać emocje, by ci co hejtują, zapewniali lepsze zasięgi postów? Naprawdę?

Na początku było Słowo. A córkami Słowa stała się w ludzkiej cywilizacji między innymi Ironia i Satyra. Ironia próbuje mieć dystans do samej siebie, ale na potęgę używa złośliwości, kpiny, obśmiania czy szyderstwa. Satyra zamieniła je w skuteczną broń.

Pewnym arabskim miastem rządzi okrutny gubernator. Walkę z nim podejmuje konstruktor latawców, nauczyciel i kupiec oraz 32-letni lekkoduch, Heykal. Ich strategia jest nietypowa – obalić tyrana przy pomocy kpin i wyrafinowanego szyderstwa. Przygotowują w mieście plakaty absurdalnie wychwalające gubernatora miasta. Jednak wzbudzają swoim działaniem nie tylko wściekłość władzy, ale i … tej prawdziwej opozycji. Szarganie władzy szyderstwem nie ma u nich podłoża rewolucyjnego, a wyłącznie hedonistyczne – dążą do draki i doskonałej zabawy. Heykal mówi: „- Wolę tyrana ośmieszonego niż martwego. Dłużej dostarcza przyjemności”. To kanwa książki Alberta Cosery`ego „Szyderstwo i przemoc”. Masowe wyśmiewanie, mowa nienawiści, werbalne mieszanie z błotem były na świecie od zawsze. Tyle tylko, że do momentu popularyzacji mediów społecznościowych, nie byliśmy w stanie sobie wyobrazić, z jak potężnym narzędziem szerokiego wywierania wpływu i manipulacji mamy dziś do czyniena.

Hejt potrafi zabijać. To wiemy nie od wczoraj. Niszczenia ludzi w sieci nic nie odwróci. “- Trzeba mieć grubą skórę” – jak mawia Jarosław Kuźniar. Ale nie każdy jest w stanie ją sobie wyhodować. Aktorzy, celebryci, politycy, wypracowują swoje twarze medialne i twarze osobiste. Twarze medialne, swoiste „avatary” pozwalają odrzucać hejt, wyśmiewać go, zamieniać w broń obosieczną. Siedzieć z głupim uśmieszkiem na twarzy albo z zaciętą miną gdy przeciwnik w dyskusji rozsmarowuje go jak Manuel kanapkę. Tego ich się uczy na warsztatach medialnych. 

Gorzej, gdy atakowana jest twarz osobista: rodzina, przyjaciele, znajomi. Gdy agresja w sieci przeistacza się w przemoc fizyczną czy realne wyzwiska. Tu już nie ma miejsca na zabawę. Zbigniew Hołdys kiedyś pisał o tym, jak wielu młodych twórców nie miało szansy się rozwinąć, bo hejt skierowany przeciwko nim skutecznie podcinał im skrzydła. Jeszcze gorzej, gdy hejt oparty jest na półprawdach, ewidentnych kłamstwach, wyssanych z palca, emocjonalnych historiach, chamskich kłamstwach. Najgorsza jest półprawda wymieszana z faktami. Tak, wiecie o czym mówię. To tabloidy. Papierowe i cyfrowe. Nie bójcie się zwracać uwagi ludziom w autobusach, tramwajach, trolejbusach czy pociągach prostym zdaniem: “ – Proszę nie czytać tych bzdur”. Róbcie vlepki, memy, nie dajcie zrobić z własnej głowy kawałka mięsa z przemieloną papką w środku. Niestety nawet jak tabloid będzie za darmo to wciąż będzie się opłacał wydawcy. Świat bez szmatławców wygląda znacznie lepiej, uwierz mi. 

Mowa nienawiści nie jest wynalazkiem internetu. Ona istniała zawsze. Schowana w ludzkich umysłach, dziecko stereotypów, przeinaczeń, mitów. Swoiste krzywe zwierciadło, o którym pisał ks. Tischner: „ – Aby poróżnić człowieka z człowiekiem nie trzeba wiele, wystarczy wsunąć pomiędzy nich krzywe zwierciadło”. Media społecznościowe są pełne owych zwierciadeł. Luster, w których mieszkają Vicewersy Dzikie, ale nie te dobre, opisane przez Macieja Wojtyszkę. Tam są również te czarne, złe, będące odbiciem naszych frustracji, zazdrości, kompleksów, niedowartościowania. Vicewersy, których jedyną bronią i metodą na komunikację jest brutalny atak, chamskie odzywki, wulgarne zaczepki. Zły świat, w którym nie ma krzty dobra. Znacie je doskonale. To Smoczy Język i Gollum z “Władcy Pierścieni”, Lord Voldemort z Harrego Pottera, Mr Hyde z noweli R.L. Stevensona czy pułkownik Kurtz z “Czasu Apokalipsy” Coppoli. 

Po ludzku i humanistycznie – żal mi tych hejterów – czarnych, dzikich vicewersów.  Pokłosia swojej pokracznej, dualnej duszy. Często w realu wzorowych ojców, matek, żon czy kochanek. Całujących dzieci na dobranoc, porządnie pracujących w swoich firmach i świątobliwych w kościołach i na mszach. Jednocześnie bezwględnych, niszczących i bezlitosnych gdy tylko odpalą swojego Facebooka czy Twittera. Z fałszywych awatarów siejących śmierć i zniszczenie każdemu kto się z nimi nie zgadza. Mam w pamięci zawsze obraz z filmu “Eichmann Show”. Próba dojrzenia w nazistowskim zbrodniarzu odrobiny wrażliwości gdy oglądał przerażające obrazy holocaustu czy słuchał świadectw tragedii innych ludzi. Współczucia i przełamania nie było. Dla Eichmanna jego ofiary nie były ludźmi.

Hejterzy w swoich przeciwnikach również nie widzą ludzi – to dla nich jedynie ikony, awatary, postacie znane z telewizora, gazety czy internetu. Podstawą niszczycielskiego hejtu jest odhumanizowanie przestrzeni cyfrowej. Brak empatii i akceptacji, że po drugiej stronie siedzi prawdziwy człowiek ze swoimi uczuciami i emocjami. Jeżeli tego nie zrozumiemy i nie przepracujemy, sami na siebie wydamy wyrok. 

Organiczni (czyli nie-płatni) hejterzy, trolle czy boty) tylko w sianiu nienawiści znajdują satysfakcję. Są jak bękarty Voldemorta: odrażające, brudne, złe, ale wymagające równocześnie wiele dobra i siły, by je odmienić. Dla niektórych nie ma żadnego ratunku. Jak w sekcie. 

Hejter aby istnieć potrzebuje atencji i zainteresowania. To stąd bierze się „kropka nienawiści” – kto zostawi ostatni, wulgarny komentarz – ten wygrywa. Jak nie odpowiesz – przegrałeś. Olimpiady inwektyw potrafią trwać godzinami. Nie zważajcie na to. Piszcie „EOT”, albo stawiajcie Kropkę Miłości: „mogę się z Tobą nie zgadzać, Twoje inwektywy nie wywierają na mnie wpływu, nie jestem pomidorową, nie musisz mnie lubić” czy coś w tym stylu. Nie gadajcie z anonimowymi, fejkowymi profilami, blokujcie je. Naprawdę, zablokowanie hejtera czy trolla jest szybsze niż założenie sobie przez niego nowego konta.

W demokracji dorosłych ludzi nie ma żartów. Nie ma heheszków. Saren z krzesłem. W demokracji chodzi o to jak wyglądać będzie nasze codzienne życie. Twoje. Moje. Nasze. Wymaga dojrzałości i rozsądku. Hejt, postprawda, fakenews zalewają nasz świat cyfrowy nie od dzisiaj. Wpływają na nasze postawy i wybory. Wykrzywiają lustra. Stajesz się tym co czytasz, czego słuchasz i co oglądasz. Czas powiedzieć dosyć. Jeżeli nie teraz, to kiedy? 

Dzisiaj nadszedł moment by reagować, walczyć, podnieść głowę.

Obserwuj. Reaguj. Działaj. To wystarczy na początek.

Jeśli dziś jest koniec świata, to jutro jest właśnie ten dzień dłużej.

 

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *