Jak znalazłem Profesora? Jest późne popołudnie. Luty 1997 rok. Siedzę w zimnym, pustym biurze w Ciechanowie i jak zwykle synapsy nie dają mi spokoju. 20 kilometrów dalej, Joanna czeka na mnie z rocznym Maćkiem i pięcioletnią Dominiką. Dwa miesiące wcześniej wróciłem z rocznego stypendium w Niemczech. Właśnie mam zamiar wracać do rodziny. Wpadam na całkowicie zwariowany pomysł.
Zaproszenie
Czy da się zaprosić Profesora Philipa Kotlera do Polski? 1997 rok. Poczta elektroniczna wtedy raczkowała. Zresztą … nie miałem maila. Skrzynkę założyłem w 1998 roku w Gdańsku. Czego się używało do szybkiej komunikacji międzynarodowej? Teleksu i faxu. Faks miałem. To było wtedy podstawowe narzędzie wymiany korespondencji. Piszę faks z zaproszeniem Profesora do Polski, do Kellogg School of Management na Northwestern University. Wysyłam. Nie liczę na odpowiedź.
Odpowiedź przychodzi. Profesor z przyjemnością przyjmuje zaproszenie. Jego wynagrodzenie to $25.000. Zamieniam się w słup soli. Nie ze względu na fee, ale na to, że osobiście odpisał. Za kilka godzin przychodzi drugi fax. Profesor pisze, że może na kwota być za wysoka dla mojego budżetu i proponuje $20.000. Zamieniam się w słup soli po raz drugi. Z tego samego powodu. Potem Profesor zadzwonił. Nagrał się na automatyczną sekretarkę. Wtedy w firmach modne były takie kombajny Panasonica, szare, łączące w sobie telefon, fax i automatyczną sekretarkę. Nagranie zagubiło się w czeluściach przeprowadzek. Kserokopie faxów mam do dzisiaj w czeluściach papierów.
Nie mam $20.000. Jestem tylko jedynym w województwie ciechanowskim ekspertem z zakresu marketingu. Facetem, którego Urząd Skarbowy nie ma z kim porównać, podczas kontroli. To zaczyna porównywać z Deloitte, Price Waterhouse Coopers, Mc Kinsey, Arthur Andersen … Dziś to brzmi zabawnie, ale wtedy nie byłem skłonny do żartów.
Współpracuję wtedy z pewnym Instytutem, w którym prowadzę szkolenia dla przedsiębiorców. Instytut należy do pewnego, Biznesowego Miesięcznika, którego z kolei właścicielem jest pewien Ogólnopolski Dziennik. Rozmawiam z szefową instytutu, która zapala się do pomysłu. Za chwilę wraca z feedbackiem. Ma przyjechać do Polski Peter Drucker (1909-2005). Nie da rady zorganizować wydarzenia dla dwóch wielkich Profesorów. Temat umiera.
Profesor Kotler w Warszawie po raz pierwszy
Profesor pojawia się w Polsce rok później. Na zaproszenie tegoż Ogólnopolskiego Dziennika. Na konferencję w hotelu Marriott przyjeżdża 900 osób. Wejściówka kosztowała ówczesne 2.000 złotych. Przychód? 1,8 mln. Minus koszty Profesora, minus koszty cateringu i sali w hotelu. Łatwo policzyć. Po takim projekcie nie musiałbym tańczyć z kredytem hipotecznym.
Spotykam się z Profesorem i z Zygmuntem (patrz zdjęcie). Razem jemy śniadanie, a Zygmunt podarował Profesorowi polską szablę. Podoba mu się. Opowiada, jak w Japonii otrzymał miecz samurajski. Rozmawiamy o utworzeniu Instytutu Kotlera, przygotowałem całą jego koncepcję. Profesorowi podoba się ten pomysł. Ma jeden warunek. Instytut musi być w ramach uczelni wyższej. Zaczynam szukać uczelni …
prof. Philip Kotler, Zygmunt, Jacek Kotarbiński, Warszawa, Hotel Mariott, 1998
Historia klasycznego marketingu
Historia klasycznego marketingu zaczęła się od pewnego artykułu w Harvard Business Review. Jest 1960 rok. Theodore Levitt (1925-2006) wprowadza pojęcie krótkowzroczności marketingowej (ang. marketing myopia), które obrazuje częsty błąd popełniany w organizacjach nastawionych bardziej na pielęgnowanie własnego produktu i dbanie o skuteczność sprzedaży niż satysfakcję klienta. Zmienia paradygmat. Do tej pory firmy koncentrowały się wyłącznie na sobie i własnych korzyściach, co było przeniesieniem głównej myśli ojca ekonomii, Adama Smitha (1723-1790). W tym czasie profesor John F. Nash ma 32 lata. Dlaczego prof. Nash jest ważny? To noblista, twórca Teorii Równowagi Nasha, którą można określić w jednym zdaniu – rób to, co dobre dla ciebie i równocześnie dobre dla innych. Teoria Nasha obala egocentryzm działania ekonomicznego, sformułowany przez Adama Smitha. Równowaga Nasha jest podwaliną dla marketingu holistycznego. Nazywam to Teorią Trzech Uśmiechów. Działalność firmy XXI wieku powinna skupiać się na swoistym uśmiechu trzech stron modelu biznesowego: Właściciela/Inwestora, Pracownika/Dostawcy i Klienta.
Myśl Adama Smitha oparta była na założeniu, że w środku świata stoi Ziemia (przedsiębiorstwo) i wszystko kręci się dookoła niej. Theodore Levitt i Philip Kotler wskazali, że w środku świata jest słońce (klient) i świat wartości oraz jej komercjalizacji – kręci się dookoła niego.
Koncepcja Instytutu Kotlera
Jest rok 1967. Rok dla mnie podwójnie ważny. Po pierwsze, Profesor Philip Kotler wydaje pierwszą edycję „Marketing Management”. Książka przez 57 lat, wielokrotnie aktualizowana i unowocześniana, staje się podstawowym podręcznikiem marketingu na świecie.
Dziś, jeżeli student marketingu jakiejkolwiek uczelni nie zna nazwiska „Kotler” to znaczy, że albo nigdy go nie studiował, albo po prostu kupił sobie dyplom. A ten drugi powód? Moja data urodzenia, 25 września 1967 roku. To również data śmierci gen. Stanisława Sosabowskiego. Korelację wyjaśniam póżniej.
Na całym świecie Profesora Philipa Kotlera nazywa się po prostu Profesorem. Wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Takie sławy jak Al Ries, Laura Ries, Seth Godin, Matrin Lindstrom, Paco Underhill, Robert B. Cialdini, Jack Trout, Byron Sharp, Kevin Lane Keller. Świat akademicki i świat przedsiębiorców. Profesor jest globalnym guru, wyjątkowo sympatycznym, skromnym i miłym co zawsze jest cechą ludzi wielkich. Urodził się w 1931 roku na Ukrainie.
Z moim pomysłem Instytutu Kotlera wpadam na jeden z uniwersytetów. Rozmawiam z dziekanem ekonomii, dziś pewną posłanką. Dziekan zapala się do pomysłu. Pokazuje mi informatory nauki polskiej, wspomina o kadrze akademickiej, która przemycała wiedzę o marketingu przed 1990 roku. Powstawały np. katedry „marketingu socjalistycznego”. Przed 1990 rokiem na polskich uczelniach było nie więcej niż 50-60 osób zajmujących się wykładami z marketingu, głównie na kierunkach handlu zagranicznego.
Uświadomiłem sobie, że ze swoimi warsztatami z marketingu, którymi zaczynałem ewangelizować biznes w 1990 roku, byłem jak pionier. Pionierów poznać zawsze po tym, że mają strzały w plecach. Już wtedy mówiono, że ten cały marketing to tricki, chwyty i oszukiwanie klienta. Ta teza jest bzdurą. Marketing służy wartości. Jest zwrócony w stronę klienta. Ta myśl i idea Profesora Philipa Kotlera towarzyszy nam od 1967 roku.
Marketing nie oszukuje ludzi. To ludzie oszukują, używając narzędzi marketingu.
Przedsiębiorca podejmuje decyzję, czy chce traktować klientów jak złotodajne kury, czy gęś do oskubania. Wielkie, wspaniałe projekty takie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy są genialnymi, marketingowymi modelami biznesowymi, a nie “chwytem” czy “trickiem”. Niestety, takie zjawiska jak nazim, sowiecka propaganda, socjotechnika i manipulacje w globalnych mediach społecznościowych, są bękartami komunikacji marketingowej. Niestety, w społecznej świadomości pojęcie „marketingu” głównie kojarzy się z manipulacją, a nie wartością tworzenia rynku i zarządzania nim. Te stereotypy bolą profesjonalistów marketingu od lat, szczególnie gdy pojawiają się w tekstach czy wypowiedziach dziennikarzy lub ekonomistów, niemających o tej dziedzinie bladego pojęcia.
Dziekan ekonomii organizuje spotkanie z Radą Wydziału. Profesorowie nie są zapaleni do pomysłu. Nie za bardzo wiedzą kto to ten Profesor Kotler. Temat upada.
Wielcy ludzie polskiego marketingu
Profesor Philip Kotler otrzymuje Doktorat Honoris Causa Akademii Ekonomicznej w Krakowie (dziś: Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie (UEK). Inicjatorem jest prof. dr hab. Stefan Mynarski (1935-2006) należący do szanowanego grona prekursorów marketingu w Polsce, takich jak prof. dr hab. Jerzy Altkorn (1931-2004), prof. dr hab. Teodor Kramer (1926 – 2014), prof. dr Zbigniew Zakrzewski (1912 – 1992), prof. dr hab. Jerzy Dietl, prof. dr hab. Klemens Paweł Białecki, prof. dr hab. Roman Głowacki (1929-2020), prof. dr hab. Leszek Żabiński (1947-2019), prof. dr hab. Jan Karwowski (1937-2021). Dla studentów i przedsiębiorców to nazwiska autorów licznych, polskich podręczników marketingu. Miałem wielką przyjemność wypić kawę z prof. Mynarskim, poznać prof. Dietla czy przesympatycznego prof. dr hab. Henryka Mruka, poznać prof. Grzegorza Karasiewicza czy prof. Grzegorza Mazurka (recenzentów mojego doktoratu), prof. Roberta Kozielskiego z CIM/Questus, dyskutować z prof. Kłeczkiem, prowadzić fantastyczne rozmowy ze wspaniałym prof. dr hab. Lechosławem Garbarskim, z Katedry Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego. Katedrą marketingu ALK zarządza cudowna dr Jolanta Tkaczyk (rynkologia), dzięki której zrodziło się pojęcie “rynkologia”. Świat naukowy marketingu jest niezwykle barwny i na najwyższym poziomie intelektualnym. Wykładowcy marketingu na całym świecie, począwszy od Harvard Business School, Oxfordu, Kellogg, całej Ligi Bluszczowej, po afrykańskie uczelnie w Tanzanii (mój serdeczny przyjaciel Anko Tuko Rukombe, który uczył się biznesu na Zanzibarze) doskonale znają prace Profesora. I wiedzą doskonale, że nie uczą one studentów technik manipulowania społeczeństwem, ale komercjalizacji wartości.
E-commerce na przełomie wieku
Jest przełom wieku. Tuż przez Sylwestrem 2000, wykorzystuję dobrodziejstwo raczkującego e-commerce. Zamawiam dla Profesora karton włoskiego wina, w jednym z chicagowskich sklepów. Przy pomocy kilku kliknięć. To początek świata zakupów internetowych. Wino do Profesora zostaje dostarczone, a ja otrzymuję odręcznie napisany list. Duma.
Kolejne konferencje Philipa Kotlera w Polsce
W Polsce odbywa się kolejna konferencja z udziałem Profesora. Dostaje do podpisania egzemplarz “Marketing Management” z 1967 roku, który cudem zdobyłem w londyńskim antykwariacie. Profesor śmieje się, poznaje, że to reprint. Profesor poznaje się z moją żoną, Joanną. Lubią się. Kiedy wydaję “Sztukę rynkologii” Joanna żartuje, żebym się nie pomylił i nie napisał dedykacji dla Nancy Kotler – żony Profesora. Ich historia jest doskonale opisana w książce “Moje przygody z marketingiem” wydanej przez MT Biznes. Dedykacja dla Nancy towarzyszy Profesorowi od samego początku kariery jako autor.
Nadal marzę o organizacji konferencji z Profesorem. W tym czasie rynek konferencyjny w Polsce uległ modyfikacjom. Zagranicznych, amerykańskich prelegentów zapraszały tak duże organizacje jak Bigram czy Institute for International Research (IIR). Pojawiają się w Warszawie takie nazwiska jak Michael E. Porter. Zaproszenie amerykańskiego prelegenta to wyjątkowe wyzwanie biznesowe. Pokrycie kosztów podróży, promocja, wynagrodzenie pięciocyfrowe w dolarach, płatne do rozpoczęcia wydarzenia, a połowa najczęściej po podpisaniu umowy. Najczęściej z minimum rocznym wyprzedzeniem.
Bigram zaprasza do Polski Toma Petersa. Na kilka dni przed przylotem do Warszawy, Tom ląduje w szpitalu. Konferencja zostaje odwołana, a później przełożona. Jako organizator szkoleń i konferencji doskonale wiem, co oznacza ta sytuacja. Kolosalne ryzyko i pokrycie kosztów, których nie da się odzyskać. Tak ryzykowne wyzwanie może podjąć jedynie organizacja, która jest w stanie wziąć na siebie takie ryzyko. W Polsce pojedyncza osoba nie ma szans, bo w przypadku losowego zdarzenia, komornik będzie ścigać do końca życia. Nie podejmuję tego wyzwania. Jestem tylko Polakiem-szarakiem z małym telewizorem i dużą biblioteczką {patrz: ostatni rozdział “50 Praw Marketingu Kotarbińskiego”).
Bigram zaprasza do Polski Profesora. Sala konferencyjna w hotelu Sheraton pęka w szwach. Dzięki wspaniałej współpracy z Bigramem, mam jedną wejściówkę. Joanna cierpliwie czekała w lobby, Ale Profesor podszedł do niej, przywitał się. Krótka pogawędka, niesamowity zaszczyt.
Pióro czyli historia profesora Nasha
Wysyłam Profesorowi do Kellogg School of Management … pióro. Jako pierwszemu Profesorowi w życiu. Razem ze “Sztuką rynkologii”. To symboliczne nawiązanie do historii profesora Nasha, przepięknie nakręconej w filmie „Piękny umysł” z genialnym Russel Crowe.
Uwaga na literówki czyli patrz “50 praw”
W jednym z maili. które czasami wymieniamy, dowiaduję się, że ma polską asystentkę, która może pomóc w przeczytaniu kilku fragmentów polskiej książki. Odpowiadam, żeby przy okazji pozdrowił “please say hello to your Polish assistant”. Popełniam literówkę. Poczytasz o nich w “50 Prawach Kotarbińskiego”. Piszę zdanie “please say hello to your polish assistant”. Zrobiło się wesoło.
Historia drugiego pióra
Drugą osobą, która otrzymała ode mnie pióro jako wyraz szacunku, jest gen. Waldemar Skrzypczak gdy był gościem WSAiB. Z takiego samego powodu – głębokiego wyrazu szacunku dla jego pracy i życia. Moim zdaniem warto ten zwyczaj krzewić, nie tylko w Polsce.
Zauważ, jak dwie postacie i dwie daty przewijają się przez moje życie. 1967 rok, pierwsze wydanie “Marketing Management” prof. Philipa Kotlera. 25 września 1967 rok, dzień śmierci gen. Sosabowskiego. Marketing i wojskowość. Zmechol, który marzył by być komandosem, po latach jest doktorem ekonomii i finansów. Cóż za wolta. W sumie, w oczach wielu miałem być księdzem. 13 lat ministrantury w Ciechanowie. Taka sytuacja.
Marketing 5.0 i Marka 5.0
Już współcześnie. Szaleje pandemia. Profesor wydaje książkę „Marketing 5.0”. W podobnym czasie Wydawnictwo Naukowe PWN wydaje moją “Markę 5.0”. We wstępie znajdziecie fragment mojej korespondencji z Profesorem, gdzie podoba mu się, że Leonardo da Vinci jest swoistym patronem tej idei. Podążania za wartością, na podstawie konwergencji możliwości technologicznych i wyzwań humanistycznych.
Makroekonomia, mikroekonomia i ekonomia rynku
Profesor w “Moich przygodach z marketingiem” użył sformułowania, że są makroekonomiści, mikroekonomiści i ekonomiści rynku. Gdy przeczytałem to zdanie, moje synapsy aż podskoczyły z wrażenia. Pięć razy sprawdzałem wersję oryginalną i polską. Nawet dziesięć. Polskie tłumaczenia pojęć marketingowych, mają swoje grzeszki. Na przykład “marketing dashboards” przetłumaczono jako “marketingowe pulpity sterownicze”. To pachnie automatyką i robotyką.
Pora na premierę oficjalną pojęcia “ekonomia rynku” i “ekonomista rynku”. Mikroekonomista patrzy na świat oczami przedsiębiorstwa i często są to oczy Adama Smitha. Ekonomista rynku (ekonomia rynku) patrzy oczami klienta. Patrzy holistycznie na wartości, które zapewnią uśmiech Inwestora, Pracownika i Klienta (Teoria Trzech Uśmiechów).
Ogłaszam narodziny nowej, najmłodszej ekonomii. Ekonomii rynku, która jest nauką. Teraz muszę to udowodnić. Pionierów poznać po tym, że mają strzały w plecach.
Czas mówić o marketingu jako trzeciej ekonomii, a nie utrwalaniu go w szerokim spektrum społecznym, jako narzędziu społecznej manipulacji.
Profesor Philip Kotler ma dziś 93 lata.
Życzę mu by jego piękny umysł pracował wieki.
Od wczoraj oficjalnie należę do Rady Doradczej Kotler Impact Poland. To dla mnie wielki zaszczyt i wyróżnienie. Ta historia moich przygód z Profesorem zaczyna pisać nowy rozdział. Trzymajcie kciuki. We never stop.