Po raz kolejny słyszę w tv sformułowanie „chwyt” marketingowy, „trick” marketingowy. Rzeczownik, który w swoim odniesieniu – jest deprecjonowany przez przymiotnik . Drażni mnie to. Po prostu szlag mnie trafia.
„Przyspawanie” słowka „marketingowy” buduje negatywną świadomość, złe postawy, bezpośrednie skojarzenia marketingu z grą, manipulacją, oszustwem, naciągactwem. Tricki mogą być karciane albo iluzjonistyczne. „Chwyty” najczęściej zarezerwowane są dla zapaśników czy judoków.
Dziś, gdy „marketing” staje się pozytywnym synonimem rozwoju firmy, zarządzania rynkiem, poszukiwania efektywnych sposobów budowania relacji z klientem (nie mylić z programami typu konkurs …) – to trickowanie denerwuje. Ukazuje, jak niewielki jest poziom zrozumienia istoty marketingu przez ludzi (nie tylko w mediach). Jak wiele potrzeba, by uświadomić. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi kończy rocznie studia marketingowe. Groteska.