żyje rozumnie”
Demokryt z Abdery, (460-370 [?] p.n.e.)
Dzieki warszawskiej „Cube Caffee” uporzadkowalem notatki i czesc z nich udalo mi sie dodatkowo opracowac. Sporo dyskusji wokol marketingu, ocieralo sie o manipulacje – choc nie przypominam sobie, aby to slowo padlo.
W naturze wiekszosci ludzi nie leży oszustwo. Ostatecznie zakładamy, że każdy ma jakies podstawowe zręby moralnego kręgosłupa :)) Dlatego pracownicy nie chcą być zmuszani do oszukiwania innych np. pracując w telesprzedaży czy na typowych stanowiskach handlowych.
Jednak często ludzie, którzy chcą utrzymać swoje status quo – są zmuszani do swiadomego oszukiwania innych. Robia to – bo w pewnym sensie ktos/ sytuacja ich do tego zmusza. Tyle że najczęsciej nie mogą się z tym wewnętrznie pogodzić. Wielu niestety ulega – przechodząc na „ciemną strone mocy ” – trzeba miec wiele wytwalosci, siły wewnętrznej – żeby nie ulegac pressingowi… .
Jesli kultura organizacyjna firmy, jest kształtowana na takich podstawach – to do diabła z taką kulturą … Konia z rzędem temu, kto w takich warunkach stworzy podwaliny marketingu wewnętrznego. Komu uda się bez zdrowego, wewnętrznego kręgosłupa etyki – rzeczywiscie inspirować swoich ludzi, integrować i doprowadzić do stanu w którym nie będzie wyzwań niemożliwych do realizacji. Praca, wartosci, etyka … jakie to dzis „de mode” w oczach wielkich tego swiata …W jednej z moich ulubionych sztuk – „Ketchupie Schoredera” – wiele mówi się o dezawuacji słowa. Odnosze ostatnio wrażenie, że dezawuują nam sie pojęcia ojczyzny, odpowiedzialnosci, patriotyzmu. Stają się bezwartosciowymi truizmami na ustach głupców. Oni zapewne przez całe życie uczyli się rozumu … i nigdy nie zrozumieli na czym polega mądrosć narodu :))
„Marketing” się dezawuuje. W sensie słowa – nie pojęcia. Słowo staje się nadużywane, „wycierane” przy każdej sposobnosci – gdy ktos nie potrafi zdefiniować zjawisk oszustwa, manipulacji, propagandy czy nachalnosci. Wtręt „marketingowy” zamienia się w słówko-klucz, zręczne, tyle że bez żadnej wartości.
Jeśli chcemy zachęcać ludzi do studiowania marketingu – szczególnie w dziedzinach „okołomarketingowych” (finanse, ekologia, ect.) – to dziedzina ta nie powinna być postrzegana w kontekście odium oszustwa czy pschyomanipulacji. Oczywiscie – zaraz ktos powie „alez marketing jest wlasnie manipulacja”. Zgadza sie – ale moim zdaniem – manipulacja, manipulacji nierówna.
I tutaj można polemizować. Samo semantyka słowa nie niesie ładunku emocjonalnego. W zasadzie żadne ze słów nie niesie takiego ładunku – dopiero my sami lub poprzez otoczenie społeczne, kojarzymy słowa z określonymi emocjami. Nasze doświadczenia społeczne wiążą z pojęciem „manipulacji” znaczenie silnie pejoratywne. Dlaczego ? Więcej w naszym otoczeniu manipulacji „negatywnej” niż „pozytywnej”.
Budujmy wartości pozytywne – w oparciu o pozytywne przykłady (na podstawie tezy prof. Stysia – aby budować pozytywne doświadczenia. Budujmy wiedzę o marketingu. Pokazujmy na przykladach kryzysów – JAK można by ich było uniknąc, jeśli organizacja brała by pod uwagę podstawowe zasady etyki biznesu, na równi ze wskaźnikami zyskowności.
Młoda inteligencja, hołdująca prawości i zasadniczym wartościom – pamietajac o przeszlosci, nie powinna ulegać magii prostackiej komercjalizacji. I nie wyklucza to w żaden sposób dążenia to osiągania zysków. W innym przypadku zostanie zdegradowana do poziomu intelektualnego rezerwatu i zacznie przypominać Indian, kupowanych przez konkwistadorów za paciorki … A efekt jest powszechnie znany.
Doświadczyliśmy nazizmu i komunizmu – czy czeka nas demokracja kształtowana przez głupców ? I czy taka demokracja jeszcze nią jest ?