fbpx

Jak uczyć studentów w czasach AI, czyli dlaczego Żuławski nie korzystał z ChatGPT?

Scenka z życia. – Pani to napisała przy pomocy ChatGPT – mówię do studentki. – Przecież wszyscy tak robią – odpowiada z błyskiem w oku i trzepoce rzęsami jak Ludeczka z Rekreacji Mikołajka.

Trudno się kłócić. Naprawdę, trudno. Bo tak, wszyscy tak robią. Tylko że większość robi to źle. Szkoły średnie, umówmy się, nie uczą pisania. Uczą optymalizacji. Wklejania słów kluczowych, formatowania opinii w testowych kratkach i wypełniania rubryk z zachowaniem wymaganej liczby znaków. W efekcie praca dyplomowa przypomina SMS-a: krótko, bez polotu, bez przekleństw, bo tego akurat system nie toleruje. Może już czas, by zamiast walczyć z AI, nauczyć się z nią współpracować?

Chcesz rozwijać marketing i sprzedaż swojej firmy? Zapraszam na konsultacje online

Nie, nie chodzi o oszustwo. Chodzi o edycję, poprawę, rozwój myśli. O to by, zamiast zlecać algorytmom myślenie, używać ich do lepszego wyrażania własnych idei.

AI nie zrobi Ci kawy. Jasne, AI napisze Ci plan projektu, podsunie trzy wersje leadu i zaproponuje tytuł w stylu clickbaitowego arcydzieła. Tylko nie zrealizuje tego pomysłu. Nie zadzwoni, nie rozwiąże konfliktu w zespole, nie zorganizuje spotkania ani nie wyśle człowieka na negocjacje. W firmowym żargonie nazywa się to „egzekucją”. Na tym polega różnica między pomysłem a rzeczywistością.

W marketingu krąży stare porzekadło: możesz mieć genialny pomysł, ale jeśli egzekucja do luftu – to nie masz nic.

Czy Hollywood już drży? Kiedyś, by stworzyć animację, trzeba było zatrudnić sztab grafików, którzy przez miesiące dłubali w Photoshopie. Dziś? Wystarczy jeden zdolny człowiek, laptop i kreatywny dialog z AI. Pixar rodem z Oksywia? Czemu nie.

Chcesz rozwijać marketing i sprzedaż swojej firmy? Zapraszam na konsultacje online

Rewolucja już trwa – nie tylko w studiach filmowych, agencjach reklamowych, ale i na uniwersytetach. Projekt semestralny może dziś wyglądać jak portfolio Taylor Swift. Studenci mogą eksperymentować, łączyć tekst, dźwięk, obraz, narrację. Ożywiać dziadka i babcię ze starych zdjęć albo wstawiać selfie z Arnoldem Schwarzeneggerem i Sylwestrem Stallone w Gdyni na tle Sea Towers. Tylko jednak wtedy, gdy AI służy jako narzędzie, a nie proteza intelektualna.

AI to nie człowiek. Maszyna nie łamie schematów. Maszyna optymalizuje. A przecież oryginalność, wartość, marka i wszystko, co jest unikatowe, wyrasta właśnie z łamania schematów.

Spójrzmy choćby na „Ucieczkę na Srebrny Glob” . To świetny dokument o niedokończonym filmie Andrzeja Żuławskiego (1940-2016). To jest nie tylko historia jednego z najbardziej niesamowitych projektów w dziejach polskiego kina, ale też lekcja o twórczości w systemie, który nie znosił nieprzewidywalności. Żuławski nie miał AI, ale miał odwagę, intuicję i potężną wizję. I gdyby dziś żył, może jego science fiction powstałoby na McBooku? Tylko że w takim filmie nie grałby już genialny Andrzej Seweryn, Jerzy Trela, Krystyna Janda, Jan Frycz czy Henryk Bista. 

Jednak nawet wtedy nie zrobiłaby tego za niego maszyna. Bo maszyna nie przeżyje rozczarowania, nie podejmie walki z cenzurą, nie wróci po dziesięciu latach do materiału, który wszyscy spisali na straty. To robi człowiek. Co zostaje? Zostaje pytanie: jak dziś uczyć pisania, myślenia, projektowania?

Chcesz rozwijać marketing i sprzedaż swojej firmy? Zapraszam na konsultacje online

Nie przez zakazy. Nie przez paniczne „nie korzystaj z AI!”. Przeciwnie, przez mądrą integrację. Pokazując, że AI nie zastąpi emocji, odwagi i kreatywnego ryzyka. Może być za to fantastycznym partnerem w eksperymentowaniu, edytowaniu, dopracowywaniu. Tylko trzeba wiedzieć, co chce się powiedzieć. Bez tego, nawet najlepiej napisany prompt nie wystarczy.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry