Przyznaję potrójny kiks Onetowi za „Magdę M” oraz przedsięwzięcie pod nazwą ” płać i oglądaj filmy w sieci”. Pod naciskiem żeńskiej części rodziny 🙂 wysłałem 5 złociszy w celu obejrzenia ostatniego odcinka wspomnianego filmu dzień wcześniej. I co ? Naturalnie nie obejrzałem … buforowanie, streamery … te sprawy. Po burzliwej rozmowie z reklamacjami Onet, dowiedziałem się, że:
- Onet nie przyjmuje w zasadzie żadnych reklamacji – zawsze zrzuci winę na operatora Twojego internetu, Twój komputer, Twoje ustawienia oprogramowania – i Buka sama wie co jeszcze (co pachnie mnóstwem słów technicznych, których nie jesteś w stanie zrozumieć 🙂
- Onet nie wykazuje postawy empatycznej (pro-klientowskiej) = „jeśli nie jesteś zadowolony – zwrócimy Ci pieniądze”. Nie był w stanie zaprojektować i zrealizować procedur reklamacyjnych, z jednej strony satysfakcjonujących klienta, a z drugiej – chroniących spółkę przed nadużyciami nierzetelnych internautów. Powody są jasne – 50% marży z 1 SMSa jest oddawane operatorowi telefonii komórkowej. Uznanie reklamacji tym samym – nie leży w interesie Onet.
- Onet poprzez przysłanie Ci kodu dostępu – umożliwia Ci obejrzenie filmu wyłącznie na jednym komputerze (sic!). W czasie 7 dni. Zapomnij o podróżowaniu lub np. próbie obejrzenia filmu na lepszym sprzęcie (lub lepszym łączu).
Pafarfazując Marcina Dańca …. ziuuuu … pędź moje 10, 20 ….
5 złotych dałem za bilet … Zonetowali mnie ???
