Obgryzieni do kosteczek
Kiedy przychodzi Duże – Małe często nie jest tego świadome. Podryguje, skacze, cieszy się każdym dealem, lansuje na potęgę. Tworzy. Czuje ten nieopisany dreszcz robienia czegoś z funem i dla funu. Duże obserwuje. Węszy. […]
Marketing od 1990r. jest moją pasją i zawodem. Mam nadzieję, że mój blog o marketingu będzie dla Ciebie inspiracją. Czytelnikiem bloga jest w szczególności: profesjonalista marketingu. CMO jak i marketer, specjalista ds. marketingu także brand manager i marketingowiec czy dyrektor marketingu oraz kierownik marki jak i trade marketing, dyrektor sprzedaży czyli CSO. Pierwszy marketer w firmie to jej właściciel, prezes CEO czy dyrektor zarządzający. Blog marketingu, innowacjach i trendach. Jacek Kotarbiński, ekonomista (ekonomia) i rynkolog (rynkologia), marketer.
Kiedy przychodzi Duże – Małe często nie jest tego świadome. Podryguje, skacze, cieszy się każdym dealem, lansuje na potęgę. Tworzy. Czuje ten nieopisany dreszcz robienia czegoś z funem i dla funu. Duże obserwuje. Węszy. […]
Zapaliło się zielone światło. Przechodnie ruszyli. Wraz z nimi na środku przejścia dla pieszych pojawił się żongler z maczugami. Ukłonił się kierowcom i lekko, bez zbędnej tremy rozpoczął show. Czasem mistrzowski, czasem niezdarny, ale sympatyczny, kwitowany
Ubrana w nowiutki strój jak spod igły Pani Konsultant, wypowiadała słowa z szybkością karabinu maszynowego. Siedzące naprzeciwko małżeństwo tkwiło w niemym zachwycie. Recytowała ofertę tak, jakby była na poetyckim konkursie w Niżnogorodnym. Przewalutowania, rewaloryzacje, lewarowania,
Sala zarządu była pełna. Dym pojawił się tylko w postaci wirtualnej. Od czasu mody na niepalenie, od pięciu lat nie zapalono w tym pomieszczeniu nawet kawałka cygara. Ale wszystkim dymiły. Czaszki. Młody człowiek kończył swoją świetną prezentację. –
Było deszczowe, mazurskie popołudnie, początek lat osiemdziesiątych. Dziadek kręcił i kręcił. Międlił i międlił. W końcu mruknął: – Zabawka dla idiotów. – Zabawka dla IDIOTÓW! – dodał głośniej. Przedmiotem, który nie ulegał dziadkowym palcom od kilkunastu
Dawno temu, kiedy nie było jeszcze internetu, wybraliśmy się z ojcem na ryby. Ponieważ miałem niewiele więcej niż dziewięć lat posiadałem najnowocześniejszą wędkę na świecie – zrobioną z żyłki, haczyka, prostego spławika i leszczynowego kija. Zajęliśmy