Rano zobaczyłem na stronie www piękne zdjęcie kota. Kliknąłem. Powiększyłem. Westchnąłem z zachwytu i zamknąłem okno.
Aż tu nagle wyskoczyło okienko, takie wyskakujące i kazało mi ocenić kota, dać mu gwiazdki i zostawić mail, żeby zobaczyć jak innym też się podobał. Zostawiłem, zaraz przyszedł kolejny mail, piękne zdjecia koni i kupon zniżkowy na karmę. Karma dla koni? Czego te startupy dziś nie wymyślą. Przyszedl trzeci mail, napisali, że wylosowali mój mail w konkursie. Mam dostać bezpłatne próbki karmy dla koni. Problem w tym, że nie mam konia, ale może jakiś znajomy ma. Zrobię dobry uczynek.
W południe przyjechał kurier z bezpłatną próbką. Wniósł worek 15kg + dodatkowa próbka 10kg. Zrzuciłem na taras, przecież nie mam konia i pytam na fejsie kto ma.
Przyszedł czwarty mail. Skoro mam już karmę, to potrzebuję mnóstwa końskich akcesoriów. Wywaliłem do spamu. Mam dwa koty, a nie konia.
Zauważyli, nie otworzyłem maila i zadzwonili. Buka wie skąd znali telefon. Powiedzieli, że o 15 będzie niespodzianka dla mnie i żebym był w domu. Powiedziałem, że mam już 25kg karmy dla konia i połowa fejsa szuka gorączkowo konia, więc niech się nie trudzą. Odpowiedzieli, że nie są od karmy, nie wiedzą o co chodzi, a ja na pewno się ucieszę.
O 15 przywieziono mi konia, jako dar losu i gratis do gratisowej karmy. Nie mogłem dyskutować z kierowcą, bo gość przywiązał zwierzę do klamki i zwiał. Koń był obanderolowany moim nazwiskiem, adresem, www sponsora i czerwonymi pomponami. Zabrałem go na taras, ze względu na te pompony.
Siedzimy z kotami na tarasie. Wcinają karmę dla konia, aż im sie uszy trzęsą. Koń ma ją w głębokim poważaniu. Zamiata ogonem i rży na sąsiadów. Zadzwonili o 22, Ci od konia. Przeprosili. Jakiś praktykant się rabnął i na zdjęciu miał być koń, a nie kot. Taka tam, konwersja na właścicieli koni. Źle celownik nastawili i tak jakoś poszło. Automation. Marketing. Czy cuś. Konia zabiorą rano. Dają w ramach rekompensaty dodatkowo 25 kg karmy dla konia gratis. Nadal na fejsie żaden ze znajomych nie znalazł żadnego kopytnego. Nawet osła. Ale może karmę zjedzą koty przyjaciół z fejsa? Tylko jak ich przekonać, że oba sierściuchy jedzą tę karmę dla konia jak dzikie? Idę spać. Ale jak spać jak ten wciąż rży na tarasie?
#toporowo (c) 2014 Jacek Kotarbiński
Schronisko w Korabiewicach przyjmie każdą ilość karmy dla koni 🙂
ale… to tak serio? 🙂
Poczytaj wszystko z #toporowo 🙂
ok, zaległości nadrobione – już rozumiem 🙂
Ktoś wyżej pytał się czy serio, ale przecież momentami idzie wyczuć głęboki sarkazm. Nie każdy potrafi pisać tak jak robisz to Ty i od tej pory będę zaglądać na tego bloga częściej bo jak widać warto. Historia z końmi i kotami bardzo fajna, ale kto by przysłał w gratisie 15kg karmy co? Pozdrawiam serdecznie 🙂
W porywach … wpadne częściej na bloga Twego
W sumie, to trzeba byłby się cieszyć, że przysłali samego konia, a nie dodatkowo stajnię i parę jeszcze innych “końskich” akcesoriów. Z dwojga złego, koty mają co żreć, może im na sierść posłuży i jakaś bardziej błyszcząca będzie. Suma summarum, na karmie zaoszczędzisz 😉 Pozdrawiam serdecznie (konia szczególnie)! 🙂
nie mogę się śmiać, bo jestem przeziębiona i zaczynam kaszleć… ale nie mogę się nie śmiać i nie mogę nie czytać!