Wiktor Suworow, słynny rosyjski agent GRU miał kiedyś problem z identyfikacją pojęcia „kukła” w Specnazie. Jego przełożony, pułkownik Krawcow dyskretnie objaśnił, że „kukła” jest skazanym na śmierć osobnikiem, któremu przed wykonaniem wyroku daje się jeszcze szansę egzystencji w specyficzny sposób. Jako worek treningowy dla oficerów. Bynajmniej nie dla rozrywki. „Kukła” nie ma bowiem nic do stracenia, a dla trenujących jest to realna symulacja rzeczywistej walki, której nigdy nie doświadczysz markując ciosy.
Dziś swoiste „kukły” czy „golemy” występują w elektronicznym świecie. Anonimowi, złośliwi, wredni, nie szanujący nikogo i niczego. Bydlęta bez twarzy i twarze bez godności. Czujące się w pełni bezpieczne w swych elektronicznych grajdołkach, czychające za węgłem na byle powód by dokopać. Z owych golemów żyje całkiem pokaźna grupa elektronicznych mediów, gwarantująca sobie dzięki temu oglądalność i „fame”, co przekłada się na zainteresowanie różnych grup reklamodawców.
Gwiazdy mogą płakać, wypisywać się z Facebooka i Twittera, nie otwierać komputerów i nie kupować kolorowych pism. Ale to nic nie da. Oni i tak tam będą, bo na nich opiera się część systemu „dojenia z kasy” (fraza „zarabianie pieniędzy zupełnie mi tu nie pasuje). Im bardziej Cię znają, tym większym obleją błotem. Im mniej o Tobie wiedzą, tym bardziej fantastyczną historię wymyślą. I Twoje sprostowania czy zaprzeczenia, służyć będą kolejnej pożywce. Jeśli ktokolwiek zwróci na nie uwagę.
To takie dyskusje zalewają dziś media. Niczego nie rozwiązujące. Prowadzące do bezsensownej młócki i atmosfery typowej dla magla. To już przestało być domeną publicystyki niskich lotów. Wdziera się jak rak do programów, które choćby z racji autorytetu prowadzących powinny być jakościowo dobre.
Mam paru znajomych, z którymi świadomie nie poruszamy pewnych tematów. Zbyt różnimy się w swoich ocenach, szanując to jednocześnie. I w niczym to nie przeszkadza, mamy bowiem mnóstwo innych, nie mniej pasjonujących. Dalej się lubimy lub różnimy z zachowaniem wzajemnego szacunku.
Ale należy być przygotowanym na hejtowe kampanie. Żeby walczyć – trzeba ćwiczyć. Dlatego czasem ląduję na kolorowych forach i walczę z internetowymi kukłami. Anonimowo. Dla wprawy. Nikt bowiem nie zna dnia ani godziny.
Do tej pory byłam anonimowym czytelnikiem Pana bloga, ale ten wpis mnie poruszył. „Kukła” to świetny termin na określenie osób, które biorą udział w różnych dyskusjach i aż się proszą, by na nich potrenować. Pozwoli Pan, że będę używała tego określenia i odsyłała do tego wpisu uczestników niektórych żałosnych dyskusji?
Pewnie 🙂 powodzenia 🙂