Vincent Van Gogh stworzył swoją publiczność dopiero po własnej śmierci. Kiedy powstał rynek jego obrazów.
Steve Jobsowi udało się to za życia bo ludzie pokochali jego produkty.
Twórcy tworzą publiczność
Publiczność w swej statystycznej masie chce tragedii, wypadków, skandalu czyli złych emocji.
Złe emocje lepiej się klikają, czytają i oglądają.
Media założyły sobie na szyję węzeł tabloidyzacji, który ciągnąć je będzie w dół.
Reklamy tv przestają być oglądane.
Reklamy internetowe są blokowane.
Konwersje nie przekraczają kilku procent.
Ale nadal ktoś za to płaci.
Media dramatycznie walczą o każdą złotówkę na reklamę.
Nadawcy stali się niewolnikami jednego parametru – Bożka Zasięgu. A Bożek Zasięgu nie buduje jakości treści, robi kolejny tabloid.
Dobry News to zły News. Zły pieniądz wypiera dobry.
Ale ludzie nie są idiotami.
Choć są dowody na to, źe głupiejemy w ostatnich dwóch dekadach.
Jeśli nastolatki kolorują dziś drwala, to jakie zadania maturalne rozwiążą ich dzieci?
Leonardo da Vinci łączył cechy humanisty i inżyniera. Techniczny pragmatyzm podpatrzony w przyrodzie, łączył z szacunkiem wobec człowieka. Nie był niewolnikiem wyłącznie jednego parametru – bożka technokraty czy bożka populizmu.
Czym zakończyłaby się przyjaźń Vincenta van Gogha i Steva Jobsa, gdyby żyli w czasach Vincenta? A gdyby Vincent żył w czasach Jobsa?
Potrzebujemy Twórców, którzy swoją pracą tworzą mądrą publiczność, a nie kolejnych pokoleń golemów wychowanych na tabloidach.
Twórców zarabiających na łączeniu zasięgów i jakości treści – ambitnej komercji.
Stajesz się tym co czytasz, czego słuchasz i co oglądasz.