Globalne platformy społecznościowe, takie jak Facebook i Instagram, z dumą opowiadają o swoich „zaawansowanych” procedurach bezpieczeństwa. Tyle że w praktyce są one warte mniej więcej tyle, co obietnice wyborcze tydzień po głosowaniu.
Scam na Instagramie
Przekonałem się o tym osobiście. Na Instagramie powstało konto, które kradnie moje zdjęcie, imię, nazwisko i tytuł naukowy. Potem „mój sobowtór” zaprasza moich znajomych do grupy na WhatsApp, gdzie zachęca ich do „inwestowania” w magiczne produkty finansowe. Na szczęście mam bystrych znajomych. Kilkudziesięciu zgłosiło konto jako fałszywe. Również osobiście kilkukrotnie zgłaszałem fałszywe konto, wysyłając swoje prawdziwe zdjęcie z prawdziwym ID. Efekt? Fałszywy profil nadal istnieje i ma się świetnie.
Przypomnę: mój jedyny i prawdziwy profil na Instagramie to jacekk.
Stworzenie takiego fejka to kwestia 10 minut. Za to jego usunięcie przez Instagram przypomina już raczej misję z Asteriksa i Obeliksa, konkretnie tę z legendarnym Zaświadczeniem A38. Labirynt okienek, formularzy, sprzecznych komunikatów i zero kontaktu z człowiekiem. Czujesz się mniej jak użytkownik, a bardziej jak petent w rzymskim urzędzie stworzonym po to, by doprowadzić cię do szału.
Ale spokojnie. Gdyby chodziło o reklamy i płatności, Meta potrafi działać z prędkością światła. To naprawdę zdumiewające, jak firma może być jednocześnie tak „innowacyjna” w pobieraniu pieniędzy za wszystko i tak skrajnie nieudolna w rozwiązywaniu realnych problemów użytkowników.
Oczywiście, istnieje sposób, żeby twoje konto było bezpieczniejsze. Wystarczy… zapłacić. Meta Verified 11,99 dolarów w przeglądarce lub 14,99 w aplikacji. Na jedną platformę. Chcesz mieć znaczek i na Facebooku, i na Instagramie? Cóż, gratulacje. Właśnie zostałeś klientem podwójnej subskrypcji. W zamian dostajesz niebieską plakietkę, parę naklejek i podobno większą ochronę przed oszustami.
Dlaczego masz płacić za to, że jesteś sobą?
Czy ktoś naprawdę wierzy, że kiedy zapłacę Markowi Zuckerbergowi, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki obsługa zacznie działać? Ja nie wierzę. To nie magia, to po prostu biznes. Płacisz, więc stajesz się klientem. Dopóki jesteś tylko „użytkownikiem”, twoje bezpieczeństwo jest warte dokładnie zero. Ciekawe czy za ten wpis nie będzie mnie czekała zemsta Meta i skasują wszystkie moje konta. Przecież mogą. Bezkarnie. Kto im zabroni?
Dla kontrastu, LinkedIn. Nie musisz tam nic płacić, żeby zweryfikować konto. Wystarczy przesłać dokument i sprawa załatwiona. Proste? Proste. Więc dlaczego Meta nie może tego zrobić? Przecież znacznie przyjemniej jest co miesiąc ściągać od ludzi opłatę za to, że udowadniają, iż istnieją naprawdę.
W mojej pierwszej w Europie monografii „Influencer marketing, czyli ekonomia twórców XXI wieku” dużo piszę o wiarygodności twórców internetowych. To waluta XXI wieku. Meta natomiast zamieniła ją w abonament. Taki cyfrowy podatek od bycia samym sobą. To trochę tak, jakby urząd wprowadził miesięczną opłatę za okazywanie ID przy każdej możliwej okazji.
Co zrobi Mark Zuckerberg?
Co powinien zrobić Mark Zuckerberg? To rada eksperta całkowicie za darmo. To proste. Wprowadzić darmową weryfikację tożsamości dla każdego, kto tego chce. Niebieski znaczek niech stanie się potwierdzeniem, że użytkownik jest prawdziwy, a nie że regularnie płaci haracz. Dopiero wtedy dodatkowe, płatne usługi Meta będą miały sens. Zapewniam, że jeżeli rośnie zaufanie do marki, chęć korzystania z jej płatnych usług zdecydowanie wzrasta.
Dziś każdy użytkownik Facebooka i Instagrama jest potencjalną ofiarą oszustów, a w czasach deepfake’ów to nie jest drobiazg. To problem, który można rozwiązać w banalnie prosty sposób. Mark Zuckerberg może to załatwić przy pomocy jednego maila.