LinkedIn: piaskownica dla wapniaków? Jacek Kotarbiński | Blog o Marketingu

Są poziomy arogancji, przy których moje synapsy strzelają gremialnie facepalm. Pewien domorosły użytkownik LinkedIn stwierdził, że to “piaskownica dla wapniaków”. Uznał, że profesjonaliści, zamiast dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, prześcigają się w wirtualnych poklepach, gratulacjach i uściskach. A jak mniemam, ów użytkownik, chciałby zdobyć “MBA LinkedIn” i zostać co najmniej CEO Orlen tudzież innej korporacji. 

Wiedza i doświadczenie każdego człowieka to jego aktywa. Jest to swoisty kapitał, na który składa się połączenie zdobytego wykształcenia, samokształcenia, czasu poświęconego na rozwój osobisty, licznych wyrzeczeń, a także doświadczenia, które przychodzi z czasem, często w wyniku popełniania błędów i przeżywania porażek. Sukces zaś bywa jedynie przerwą między kolejnymi wyzwaniami. Tymczasem w dobie internetu rodzi się nowa kultura — darmowego dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Czy jednak taka postawa jest zawsze zasadna i sprawiedliwa?

Coraz częściej spotykamy się z opinią, że eksperci powinni dzielić się swoją wiedzą za darmo, bez ograniczeń. W mediach społecznościowych, na forach czy w komentarzach pojawiają się zarzuty pod adresem tych, którzy odmawiają łatwego dostępu do swojego know-how. „Dlaczego nie zdradzasz swoich tajemnic?” — to pytanie brzmi niemal jak oskarżenie. Ale czy rzeczywiście powinniśmy oczekiwać, że specjaliści i eksperci oddadzą za darmo to, co budowali przez lata?

Media społecznościowe, takie jak LinkedIn to nie prywatne uczelnie ani darmowe poradnie dla startupów. Odpowiedzialne dzielenie się wiedzą w takich miejscach oznacza udostępnianie ogólnych wskazówek, które mogą inspirować innych, ale jednocześnie chronienie szczegółowych informacji i know-how jako swojego cennego zasobu. Można publikować artykuły, które pokazują kierunek działania, ale bez ujawniania kluczowych strategii, które stanowią o przewadze konkurencyjnej. To przestrzeń do wymiany myśli i budowania kontaktów, ale nie zastępuje ona formalnego wykształcenia czy kursów prowadzonych przez doświadczonych trenerów. Czy twórcy LinkedIna będą darmowo pomagać konkurencji stworzyć platformę o podobnym profilu? Oczywiście, że nie — ich wiedza, zdobyta kosztem wielu lat pracy, jest ich kluczowym aktywem. To ona pozwoliła im osiągnąć sukces i daje im przewagę na rynku. Podobnie działają firmy handlowe czy sieci detaliczne, które strzegą swoich danych o zachowaniach klientów niczym najcenniejszego skarbu. W każdym moim projekcie muszę podpisywać NDA, co oznacza, że odpowiadam prawnie za ochronę wiedzy, jaką otrzymałem od klienta w ramach swojej pracy. 

Postawa, że wiedza powinna być zawsze i wszędzie za darmo dostępna, jest przejawem swoistej arogancji. Można łączyć dzielenie się wiedzą z ochroną jej wartości, na przykład poprzez publikowanie ogólnych wskazówek lub inspiracji, można też budować swój wizerunek eksperta, zastrzegając szczegółowe strategie czy narzędzia jako elementy oferty komercyjnej. Darmowy kurs MBA w mediach społecznościowych? To utopia. Zdobycie wiedzy wymaga zaangażowania, inwestycji i pracy. Jeśli ktoś oczekuje, że eksperci będą dzielili się swoimi tajemnicami bezinteresownie, zapomina o tym, że stoją za nimi lata nauki i praktyki.

Kluczowym wnioskiem powinno być zrozumienie, że wiedza ma wartość. Wymaga czasu, wysiłku i często niemałych nakładów finansowych. Zamiast narzekać na brak darmowej wiedzy, warto samemu inwestować w swój rozwój. Można to robić na wiele sposobów, takich jak uczestnictwo w kursach online, korzystanie z mentoringu od doświadczonych specjalistów czy dołączanie do grup mastermind, które umożliwiają wymianę wiedzy i doświadczeń w małych społecznościach. Sięgaj po dobre i wiarygodne książki, oglądaj filmy edukacyjne, uczestnicz w kursach i szkoleniach. Najważniejsze jest jednak, byś zdobytą wiedzę wykorzystywał w praktyce. W sferze marketingu – jak nie sprawdzisz czegoś empirycznie, to nie będziesz wiedzieć. To właśnie połączenie teorii z doświadczeniem czyni z niej prawdziwy kapitał.

I na zakończenie, gorzka refleksja. Szacunek dla wiedzy i intelektualistów w Polsce jest bardzo słaby od 1945 roku. Żyjemy w czasach, gdzie wynagrodzenie młodego adiunkta, który zaczyna pracę w świecie nauki i musiał na to bardzo wiele zapracować, jest o ponad 20% niższe niż początkującego szeregowego w wojsku. Bez urazy dla szeregowych. Co trzeba umieć, by zostać szeregowym w wojsku, poza stawaniem na baczność, wykonywaniem rozkazów i umiejętnością czołgania się przez pełzanie? Co trzeba zrobić, by zostać adiunktem? Pytajcie adiunktów. 

Wiedzę należy traktować jak inwestycję w swój rozwój. Ludzie w biznesie uczą się całe życie. Dyplom wyższych studiów to dopiero początek nauki. Dziel się nią w sposób mądry i strategiczny, ale nigdy nie zapominaj o jej wartości. Pamiętaj, że to Twoje aktywa — i tylko od Ciebie zależy, jak je wykorzystasz. Nie oddawaj jej za darmo mędrkującym malkontentom na LinkedIn. 

3 komentarze

  1. Trafne porównanie do inwestycji – wiedza kosztuje lata nauki i doświadczenia, więc naturalne, że nie zawsze powinna być rozdawana za darmo. LinkedIn może być miejscem inspiracji, ale nie darmowym MBA. Dobrze przeczytać taką zdroworozsądkową refleksję!

  2. Zgadzam się, że wiedza to nasza wartość i nie powinna być rozdawana za darmo na każdym kroku. W mojej pracy często spotykam się z oczekiwaniem, że wszystko będzie dostępne od ręki, a przecież wiele lat nauki i doświadczeń nie powinno być traktowanych jako coś, co daje się za darmo. Ja sam staram się dzielić tym, co wiem, ale z umiarem – tak, by chronić swoje kluczowe umiejętności i wiedzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *