PO GODZINACH – WYWIAD Z JACKIEM KOTARBIŃSKIM

Red. Maria Czatowska rozmawia z Jackiem Kotarbińskim o pasjach, marzeniach i wyzwaniach osobistych.

Jakie są trzy najważniejsze wartości, które kształtują Twoje życie prywatne?

Może to zabrzmi banalnie, ale miłość i szacunek. Mam fajną rodzinę. Jesteśmy małżeństwem z Joanną od 1990 roku i nie nudzimy się ze sobą. Drugą wartością to miej fun z tego, co robisz i ciesz się tym. Uwielbiam swoją pracę zawodową, zarówno jako ekspert, jak i wykładowca akademicki. Trzecia wartość do istota ekonomicznej równowagi profesora Nasha – rób to, co dobre dla innych i to, co dobre dla Ciebie. Moim mottem są też słowa prof. Tadeusza Kotarbińskiego: „lub robić coś, kochaj kogoś, żyj poważnie, nie bądź gałganem”. 

Czy możesz podzielić się jakimś szczególnym momentem lub doświadczeniem, które zmieniło Twoje spojrzenie na życie?

Jest wiele takich doświadczeń. Bardziej określiłbym je mianem pivotowania. To pojęcie oznacza elastyczność zmian, konieczność dostosowywania się do nich. Nie miałem w życiu dramatów, które całkowicie wywracałyby je do góry nogami. Na pewno wpłynęła na moje życie śmierć ojca, kiedy miałem 16 lat. Moja Mama jest cudowną kobietą, ale czasami przydaje się męski pogląd na życiowe sytuacje. Tego mi brakowało. Męską szkołę przeszedłem na “zmechu”, czyli obecnie Akademii Wojsk Lądowych. Nabrałem tam kompetencji, które były fundamentami do późniejszego prowadzenia prezentacji, zarządzania zespołami, organizacji projektów, punktualności, pewnego reżimu pracy. Ważnymi zmianami było małżeństwo z Joanną, urodziny dzieci, nasze koty Snoopie i Szerlok, które biegają dziś po niebieskich łąkach, obrona doktoratu. Wiele wydarzeń w naszym życiu powoduje swoiste pivoty, zmiany, na które reagujemy i dojrzewamy. Na wiele podejmowanych decyzji patrzy się zawsze z pewnej perspektywy czasu. Swoje credo zawarłem w ostatnim rozdziale “50 Praw Kotarbińskiego”. Niemniej najważniejsze dla mnie jest patrzeć na to co będzie jutro, a nie rozdzierać tego, co było wczoraj. 

Jak radzisz sobie z wyzwaniami i trudnościami w życiu osobistym? Czy masz jakieś konkretne strategie radzenia sobie z trudnościami?

Nie wiem, czy jest to strategia. Jestem jedynakiem, a to dość specyficzna natura. Jedynacy nie mają „luster” w postaci rodzeństwa, w związku z czym, dopóki nie znajdą życiowego partnera, nawigują w życiu jak samotny żeglarz. Oczywiście, rodzice są ważni, ale nie rozwiążą wszystkich problemów. Jedynak to trochę taki saper, który porusza się po polu minowym, zasłaniając sobie uszy. Później, kiedy pojawia się życiowy partner, chcesz dzielić troski na pół i mnożyć sukcesy przez dwa. Joanna jest moim wielkim przyjacielem od 1989 roku. 

Od zawsze dla mnie azylem jest muzyka. Uwielbiam wersje symfoniczne np. Lionel Richie – koncert w Rosso czy jeden z najlepszych projektów polskich, czyli Lady Pank symfonicznie. Uwielbiam Thomasa Bergenssena, projekty Rondo Veneziano, Alan Parsons Project, Falco z orkiestrą symfoniczną i wiele innych. Moje playlisty na Spotify są dostępne publicznie, wystarczy dać follow. Polecam szczególnie te z numerem 50. To lista utworów przygotowana na moje 50 urodziny i goście doskonale się przy niej bawili. Wychowała mnie muzyka lat 80-tych XX wieku, Lista Przebojów Programu Trzeciego z kultowym Markiem Niedźwiedzkim czy “luxy” czyli Radio Luxembourg. 

Czy istnieje ktoś, kto miał istotny wpływ na Twoje życie osobiste? W jaki sposób ta osoba wpłynęła na Ciebie?

W zakresie zawodowym, na pewno taką postacią jest prof. Philip Kotler. Opisywałem moje przygody z nim na blogu. Jestem ekonomistą rynku i od początku swojej kariery zawodowej zajmuję się szeroko pojętym marketingiem. 

Wyjątkową dla mnie osobą, jest prof. Danuta Rucińska, promotorka mojego doktoratu. To dzięki niej mogłem ukształtować się na naukowy sposób.  Dziś pracuję z wieloma dyplomantami, których jestem promotorem i recenzentem prac licencjackich i magisterskich. Tego ducha pani Profesor zawsze próbuję im przekazać. Ważną dla mnie osobą jest też prof. Dariusz Filar. Jest to jeden z nielicznych profesorów, który fantastycznie opowiada o makroekonomii. 

W sensie prywatnym wpływają na mnie Przyjaciele, którzy są rozsiani po całym świecie. Natomiast na pewno wpływ na moje życie ma najbliższa rodzina, dorosłe już dzieci, ale i młode pokolenie, czyli rodzina siostrzenicy Joanny. Na przykład 1,5 roczna Zoja ze swoim radosnym “Ces??” czy Rafał, z którym zawsze chodzimy do kina, dzięki czemu byłem na „Akademii Pana Kleksa”. Na dodatek w super wypasionej sali kina Helios w Gdyni. 

Jaki jest Twój największy cel życiowy, który chciałbyś osiągnąć w przyszłości?

Trudno powiedzieć, tych celów jest naprawdę wiele i używając języka przedsiębiorców, nazwałbym je celami operacyjnymi, bieżącymi, z różnymi perspektywami czasowymi. A życiowo? Mam naturę żołnierza, nie boję się śmierci. Czasami się zastanawiam, czy jest to brama, czy ściana? Może to dziwnie zabrzmi, ale jestem po prostu ciekawy tego, co się dzieje po. W filmie „Szeregowiec Ryan” jest taka scena, kiedy tytułowy Ryan już w podeszłym wieku, staje nad grobem oficera, który uratował mu życie. Pyta swoją żonę czy wart był tej ofiary. Ona odpowiada, że tak, bo był dobrym człowiekiem. Myślę, że takim bym chciał być zapamiętany. 

Jaką rolę odgrywa twórczość lub pasje w Twoim życiu prywatnym? Czy masz jakieś ulubione hobby lub zajęcia, które są dla Ciebie ważne?

Dużo czytania na w najróżniejszych formułach, czyli online i offline, bardzo dużo pisania, aktywności w mediach społecznościowych. Mieszkam w Gdyni, a to najlepsze miejsce do życia. Pływanie, morsowanie, squash to aktywności, które uwielbiam. Zdecydowanie jestem typem „wodnym” niż lądowym. Nigdy nie przepadałem za bieganiem. Nabiegałem się za całe życie w szkole oficerskiej. Lubię niektóre gry komputerowe, a to krótka lista. Seria Battlefield i Ruse. Obie wojskowe. Taka karma. Kiedyś byłem zapalonym graczem w “Americas Army”, ale od lat już tylko konsola. Z gier cywilnych zawsze uwielbiam SIm City. 

Czy istnieją jakieś wydarzenia lub momenty z Twojego życia osobistego, które szczególnie Cię zainspirowały lub nauczyły czegoś wartościowego?

Każdy moment naszego życia czegoś nas uczy. Dla mnie zawsze takimi wyjątkowymi momentami są spotkania z przyjaciółmi. Prof. Bralczyk mawia, że dobra rozmowa jest swoistym dziełem sztuki. Jestem ciekaw ludzi. Dzięki tej ciekawości mogłem poznać Dorotę Zawadzką, Irenę Eris, Maję Popielarską, Renatę Kim, Magdę Masny, Henrykę Bochniarz, Ninę Kowalewską-Miotlik, Magdę Czaję, Martynę Wojciechowską, Kasię Nowicką, Mariannę Dufek, prof. Ewę Łętowską, Małgosię Rozenek, Iwonę Guzowską, Kasię Bosacką, Anię Muchę, Henrykę Krzywonos, Basię Nowacką, Jolę Tkaczyk, Konrada Piaseckiego, Jarosława Wałęsę, Pawła Płuskę, Romana Młodkowskiego, Michała Gucia, Tomka Kota, Maćka Stuhra, Andrzeja Pągowskiego, Tomka Raczka, Jarka Kuźniara, Mateusza Kusznierewicza, Wojtka Jabczyńskiego, Henryka Orfingera, Piotra Voelkela,  Rafała Brzoskę, Andrzeja Saramonowicza, Piotra Moszyńskiego, Michała Rusinka i wielu innych, ale równi ważnych. To niesamowite osobowości i zawsze rozmowy z nimi, czasem bardzo rzadkie, są dla mnie takimi wyjątkowymi chwilami. Nie wspominam tutaj Przyjaciół, które nie są osobami publicznymi, niech pozostaną w ukryciu. Sami wiedzą, że ich kocham. 

Czy jest jakaś książka, film, czy piosenka, która miała głęboki wpływ na Ciebie i Twoje podejście do życia prywatnego?

Oczywiście. ”Dirty dancing”. Joannę nazywam czasami „Dziewczyną z Końca Sali”. Poznaliśmy się 7 sierpnia 1989 roku w Klubie Tańca Towarzyskiego w Ciechanowie. Ale nasza trenerka, Irmina od razu stwierdziła, że tańczyć turniejowo nie będziemy. Za duża różnica wzrostu. To tańczyliśmy nie turniejowo, robimy słynne podniesienie z filmu i tak pląsamy razem 35 lat. Uwielbiam też film “Footloose” z Kevinem Baconem z 1984r. 

Jedna z moich ulubionych książek to „Władca Pierścieni”, którą czytałem jeszcze będąc nastolatkiem. Lubię Dana Browna, choć jego książki czasami przypominają przewodniki turystyczne. Niemniej trasę w Paryżu “śladem Kodu da Vinci” mam zaliczoną. O piosenkach i muzyce już mówiłem. Co do filmów, jest ich wiele. Mogę bez końca oglądać filmy Stanisława Barei. Uwielbiam “Seksmisję”, uważam, że jest ponadczasowa, choć dziś uznano by ją za seksistowską. Świetne produkcje Juliusza Machulskiego, ale i “Psy” Pasikowskiego. Wyjątkowym filmem dla mnie jest „Fotograf” Waldemara Krzystka. Lubię polskie kino, choć czasami przyprawia mnie o ból głowy, ze względu na zmarnowany potencjał pomysłu. Marzę o superprodukcjach na miarę globalną. Polska nie potrafi opowiadać swojej historii, tak jak robią inne kraje, o Hollywood nie wspominając. Wyjątkiem jest genialna Agnieszka Holland, szczególnie “Zielona granica”. 

Kocham polskie kino lat 60., szczególnie Zbyszka Cybulskiego. Zawsze odwiedzam jego ducha na dworcu we Wrocławiu i założyłem tam jego checkin. Podobnie odwiedzam Szarego Człowieka przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. 

Często powtarzam, że powinniśmy mieć film “Wrzesień 39” opowiadający historię początku II Wojny Światowej, w konwencji dyptyku „Listy z Iwo Jimy” i „Sztandar Chwały”. To formuła, w której te same epizody pokazane są oczami amerykańskich i japońskich żołnierzy. Marzę, by w koprodukcji polsko-brytyjskiej, nakręcono do światowej dystrybucji film „Sosabowski” o generale Stanisławie Sosabowskim. O całym życiu. O prawdzie, jak potraktowano jego osobę. Na podstawie współczesnych źródeł historycznych. Na dodatek w tej perspektywie można pokazać losy żołnierzy polskich, z których jedni wracali do komunistycznej Polski i trafiali do więzień, a drudzy po zakończeniu wojny, stawali się na emigracji nikim.  Generał Stanisław Sosabowski jest w pewnym sensie moim duchowym patronem. Urodziłem się 25 września 1967 roku – dokładnie w dniu jego śmierci. 

Z czasów współczesnych, doskonałym filmem o zasięgu globalnym, byłby film „Iga” o Idze Świątek lub „Lewy” o Robercie Lewandowskim. Napisanie dobrego scenariusza, świetna produkcja – gwarantuje moim zdaniem sukces. To są polskie diamenty, z których można zrobić brylanty. Poza tym, skoro Brytyjczycy mają swojego Jamesa Bonda, dlaczego polski Pan Samochodzik nie miałby być jego odpowiednikiem? Albo profesora Langdona? Naprawdę, dziś niewiele trzeba, żeby przetworzyć dobrą historię w globalny produkt. Netfliks to umożliwia – chociażby przykład świetnego serialu “Sexify” czy najnowszego „Znachora”. 

Uwielbiam kino, natomiast moim konikiem jest kino wojenne. Nie ze względu na fascynację militariami, ale tzw. wyzwania krytyczne – podejmowanie decyzji przez ludzi w konkretnych, skrajnych sytuacjach. Doskonale jest to pokazane w filmach “Łzy słońca” z Brucem Willisem i Moniką Belucci czy “Karmazynowy przypływ” z Denzelem Washingtonem i Gene Hackmanem. 

Polskim filmem o wyzwaniu krytycznym jest “Człowiek na torze” (1956) z Kazimierzem Opalińskim, kultowego reżysera, Andrzeja Munka. 

Moim topowym filmem jest też “Piękny umysł” z genialnym Russelem Crowe w roli profesora Nasha. Teoria równowagi Nasha jest jednym z moich kluczowych fundamentów pracy zawodowej. Podobnie jak twórczość prof. Tadeusza Kotarbińskiego.  

Ale dość o filmach, musielibyśmy o tym porozmawiać przy innej okazji.

Jakie rady lub mądrości chciałbyś przekazać innym, opierając się na swoim życiu osobistym i doświadczeniach?

Proste. Właśnie zdefiniowane przez prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Jeżeli coś robisz – rób to dobrze, niech to będzie “dobra robota”. Jeżeli kochasz, kochaj w całym zakresie. Jeżeli chcesz kogoś przytulić lub pocałować – zrób to. Żyj poważnie – szanuj innych, a będziesz szanowany. Nie bądź w życiu gałganem – nie bądź w życiu sk…nem. Warto być przyzwoitym, jak mawiał prof. Bartoszewski. Czy słynny jego cytat: “warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”. To proste. 

Pamiętaj o myśli profesora Nasha – rób to, co dobre dla innych i to co dobre dla ciebie. Dodatkowo myśl Jose Manela Jadraque, byłego szefa Desigual, którego spotkałem na konferencji w Paryżu – miej fun w biznesie i rób biznes dla funu. Przekładam to na życie zawodowe każdego z nas. Cieszmy się tym, co robimy, a radość życia będzie w zasięgu ręki. Czego wszystkim życzę i Tobie Marysiu też. 

Nie jestem Marysią, jestem ChatGPT.

Jesteś Marysią, jesteś. Tutaj wyjaśniam dlaczego.

Dziękuję za rozmowę i zaraz sprawdzę, dlaczego mnie tak nazywasz. 

Wywiad przeprowadzony przez ChatGPT 4. Prompt: Jesteś dziennikarzem i przeprowadzasz ze mną wywiad na temat mojego życia prywatnego. Zadaj mi 9 pytań, które będą inspirujące.