W sieci krąży obrazek, stary jak sam internet, przedstawiający pilot do telewizora zaprojektowany „dla mężczyzny”, który zawiera tylko dwa przyciski – jeden oznaczający „jedzenie”, a drugi „seks”. Ten prosty, wręcz karykaturalny obrazek od lat bawi internautów, stanowiąc jednocześnie odzwierciedlenie popularnych stereotypów związanych z męskimi priorytetami. Siła żartu leży w uproszczeniu, które celnie trafia w specyficzny rodzaj poczucia humoru, często wykorzystywany w popkulturze i reklamie.
Wiralowość filmików z TikToka „reklama dla mężczyzny”, idealnie wpisuje się w ten schemat. Twórcy filmu świadomie korzystają z tego rodzaju prostego, stereotypowego humoru, by trafić do szerokiej publiczności. Mechanizm działania jest prosty, ale skuteczny: opiera się na stereotypach, które rezonują z pewnymi grupami odbiorców. Siłą napędzającą jest wyróżnienie … beznamiętnością, brakiem emocji, których w typowej reklamie jest wyjątkowo wiele.
Zapraszam na konsultacje online. SPRAWDŹ DOSTĘPNE TERMINY >>>
Reklama to sprytna papuga. Jej zadaniem dziś nie jest wrzeszczeć „kup teraz!”, ale raczej zaszczebiotać w twojej głowie tak, żebyś, gdy następnym razem zobaczysz markę, pomyślał: „Znam cię! Może spróbuję?”. Papuga nie sprzedaje ci od razu lodówki, ale gdy znów pomyślisz o lodówce, to właśnie ta marka przyjdzie ci do głowy.
Marketing, a szczególnie komunikacja marketingowa, polega na myśleniu. Współczesna reklama powinna działać jak pierwszy kawałek pizzy na imprezie – może nie jesteś jeszcze głodny, ale czujesz zapach, wiesz, że coś się święci.
A co z wizerunkiem? To jak elegancki garnitur na wieczornej kolacji. Może nie ma on bezpośredniego wpływu na to, co zamówisz do jedzenia, ale sprawia, że wszyscy patrzą na ciebie z uznaniem. Nie kupujesz przecież garnituru po to, żeby od razu coś sprzedać – robisz to, aby wyglądać dobrze i robić wrażenie. Dobra reklama buduje wizerunek, tworzy odpowiedni nastrój i sprawia, że twoja marka wygląda po prostu świetnie.
Reklama w business-to-business to jak dobry nauczyciel. Nie zawsze od razu rozumiesz, co z tego będzie, ale gdy już to pojmiesz, stajesz się ekspertem. Edukuje, tłumaczy, pokazuje.
Pierwszy mit to przekonanie, że reklama, która nie działa natychmiast, jest błędna.
To podejście z czasów, kiedy reklama miała natychmiast zwiększać sprzedaż. Dziś to tak nie działa. Dlaczego?
Kanałów komunikacji jest mnóstwo, a styl życia niezwykle zróżnicowany.
Wyobraź sobie dwie siostry mieszkające w tym samym pokoju, w tym samym wieku, ale z zupełnie różnymi nawykami konsumpcji mediów. Jedna ogląda YouTube, czyta papierowe książki i słucha podcastów. Druga namiętnie śledzi seriale na Netflixie, scrolluje TikToka i wrzuca zdjęcia jedzenia na Instagram. Znalezienie wspólnego mianownika dla obu wymaga sporych budżetów na różne media i ciągłego poszukiwania optymalnych rozwiązań. Dlatego dziś ważniejsze od targetów i person, stają się insighty.
Drugi mit. Jednorazowa reklama, powtarzana we wszystkich kanałach, załatwi sprawę.
Znamy ten efekt – wystarczy włączyć dowolny kanał telewizyjny. Pod tym względem mentalność wielu marketerów i agencji się nie zmieniła. Marketerzy często uważają, że agencja powinna rozwiązać ich problemy, i akceptują takie strategie. Dla agencji nakręcenie jednego spotu, który potem można wykorzystać wszędzie, to zlecenie marzenie. A jeśli coś pójdzie nie tak? Zawsze można powiedzieć, że to był pomysł klienta, prawda?
Zapraszam na konsultacje online. SPRAWDŹ DOSTĘPNE TERMINY >>>
Powtórzę: marketing to myślenie. Strategia komunikacji to wielopłaszczyznowe, holistyczne, przemyślane podejście do zróżnicowanych punktów styku klienta z marką, a nie pralnia mózgów.
Trzeci mit to słynne przekonanie, że dobry produkt (marka) sprzeda się sam.
Może tak było, kiedy na rynku było dwóch konkurentów. Dziś jest ich dwudziestu, a może i dwustu. Każdy z nich walczy o swoje KPI. Każdy handlowiec ma do wykonania swoje plany, a marketing swoje cele. Zarządy muszą osiągać cele finansowe i operacyjne, a Rada Nadzorcza chce zwrotu z inwestycji i wypłaty dywidendy. Wszystko zależy od strategii gry na rynku, a umiejętność tworzenia i zarządzania rynkiem to klucz do sukcesu. Brak wiedzy i umiejętności mści się okrutnie – ponad 90% startupów tonie w pierwszym roku działalności, często na wodzie po kolana.
Model treści “tylko dla mężczyzn” ilustruje współczesne kierunki komunikacji marketingowej, wskazując na to, co naprawdę działa w dzisiejszym, dynamicznie zmieniającym się świecie.
Po pierwsze, pokazuje, że ludzie autentycznie doceniają naprawdę dobrze zrobione reklamy. W erze przesytu informacyjnego i zalewu treści w mediach, wyróżniają się te przekazy, które nie tylko zwracają uwagę, ale także zapadają w pamięć. Reklama, która jest kreatywna, zabawna lub emocjonalnie angażująca, ma znacznie większą szansę na sukces niż ta, która jest po prostu nudnym komunikatem sprzedażowym. Nikt nie zwraca uwagi na agresywne pranie mózgu. Ciekawy pomysł obejrzy każdy.
Po drugie, nie zawsze potrzebne są ogromne budżety, aby stworzyć skuteczną kampanię. To już wiadomo od czasów marketingu partyzanckiego. Nic nowego. To, co liczy się bardziej niż pieniądze, to pomysłowość i zdolność do wykorzystania dostępnych narzędzi w sposób maksymalnie efektywny. Przykład tej reklamy udowadnia, że można osiągnąć ogromne zasięgi i zainteresowanie, bazując na prostej idei, która zostanie dobrze odebrana przez odbiorców. To model jest nazywany przeze mnie „szkołą skandynawską”, ponieważ to właśnie Skandynawowie potrafią tworzyć świetne reklamy, które są zarówno ekonomiczne, jak i pomysłowe.
Po trzecie, kluczem jest transmedialność, czyli umiejętność mądrego poruszania się pomiędzy różnymi mediami i platformami. W tym przypadku reklama doskonale wpisała się w trend wykorzystywania modelu virala z TikToka. Wykorzystanie jego formatu i specyfiki pozwala dotrzeć do szerokiej grupy.
I po czwarte, wirusowość to kolejny element, który napędza zasięgi organiczne. Viral, który rezonuje z emocjami i zainteresowaniami odbiorców, rozprzestrzenia się w sieci z niewiarygodną prędkością, osiągając wyniki, o których tradycyjne kampanie reklamowe mogą tylko marzyć. Poza tym … trzeba za nie sporo zapłacić. Wirusowość sprawia, że treść staje się zjawiskiem kulturotwórczym, społecznym, komentowanym i udostępnianym przez tysiące, a nawet miliony ludzi.
Sztuką w tej sytuacji jest umiejętna adaptacja istniejącego virala do potrzeb konkretnej marki czyli klasyczny benchmarking. Zjawisko coraz częstsze w świecie newsjackingu, w którym nadawca chce przyciągnąć uwagę. To wymaga nie tylko kreatywności, ale i zrozumienia mechanizmów, które rządzą daną platformą i społecznością (digital tribes), która ją tworzy. Nie chodzi o bezmyślne kopiowanie popularnych trendów, a o ich twórcze przekształcanie, tak aby służyły one strategicznym celom komunikacji marki.
Komunikacja marki, która od lat zmienia się na naszych oczach, nie jest czymś, co znajdziemy w starych podręcznikach marketingu ani czymkolwiek, co podpowie nam standardowo działająca agencja reklamowa. Dlaczego? Ponieważ agencje reklamowe zbyt często działają według utartych, wygodnych schematów, które nie zawsze odpowiadają nowym wyzwaniom i możliwościom. Z kolei niestandardowe strategie, rozbijają się o mur niekompetencji, stereotypów i uprzedzeń zarządów, dla których szef marketingu jest wyłącznie pomocnikiem szefa sprzedaży, a nie zarządzającym rynkiem firmy. Kółko się zamyka. Wystarczy włączyć jakikolwiek blok reklamowy, żeby to zauważyć.
Wykorzystywanie nowych trendów komunikacji marketingowej wymaga elastycznego podejścia i gotowości do eksperymentowania, co nie zawsze jest na rękę tradycyjnym agencjom.
Komunikacja marki 360 stopni może być skuteczna, innowacyjna i dostępna dla każdego, kto jest gotów myśleć nieszablonowo i korzystać z nowych mediów w sposób twórczy i odważny.
Dziś bardziej niż wczoraj, liczy się pomysł, zrozumienie odbiorcy i zdolność do szybkiej adaptacji do zmieniających się trendów.
Obecna strategia marketingowa, zgodnie z filozofią Bruce’a Lee, powinna być elastyczna, płynna i zdolna do dostosowywania się do zmieniających się warunków, niczym woda, która przyjmuje kształt naczynia, w którym się znajduje. Strategia marki powinna cechować się umiejętnością adaptacji do różnorodnych warunków rynkowych, zmieniających się trendów, preferencji konsumentów oraz nowoczesnych technologii.
Zmiany zachodzą w zawrotnym tempie. Sztywne, nieelastyczne podejście może szybko stać się przestarzałe i nieskuteczne. Marketing jako gra rynkowa powinna być przygotowana na różnorodne scenariusze, a także mieć zdolność szybkich zmian kierunku, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Elastyczność strategii to zdolność do przenikania wszędzie tam, gdzie pojawia się szansa. Gdzie można eksplorować nowe kanały, formy komunikacji i sposoby dotarcia do konsumentów. Może to oznaczać wchodzenie na nowe platformy społecznościowe, wykorzystywanie innowacyjnych narzędzi analitycznych czy tworzenie kampanii, które odbiegają od tradycyjnych schematów.
Zapraszam na konsultacje online. SPRAWDŹ DOSTĘPNE TERMINY >>>
Na koniec o prawach autorskich, bo jak zwykle przy okazji treści o wysokich zasięgach [poczytaj o Content Impact Matrix #CoIM tutaj] pojawiają się głosy poszukiwania autorów i zarzuty o kradzież pomysłów.
Internet od zawsze był przestrzenią, w której przerabianie, remiksowanie i reinterpretowanie cudzych treści stało się normą, często bez poszanowania praw autorskich. Od pierwszych dni istnienia sieci, użytkownicy zyskiwali swobodę twórczą, która pozwalała im na dowolne modyfikowanie i adaptowanie istniejących już materiałów, często w sposób, który ignorował jakiekolwiek zasady dotyczące ochrony własności intelektualnej. W miarę jak platformy społecznościowe zyskiwały na popularności, a treści stały się łatwo dostępne i szeroko udostępniane, granice między oryginałem a jego przeróbką zaczęły się zacierać.
Kiedy coś staje się viralem – czy to mem, filmik, obrazek, czy inna forma treści – automatycznie wkracza w przestrzeń publiczną, gdzie inni twórcy natychmiast zaczynają wykorzystywać, modyfikować i rozprzestrzeniać to, często bez względu na to, kto był autorem pierwotnej wersji.
Viralowość treści w sieci jest jak kula śnieżna – im bardziej coś zyskuje na popularności, tym więcej ludzi chce na tym skorzystać, tworząc swoje własne interpretacje i spin-offy, co jeszcze bardziej napędza zasięg i popularność treści.
Walka o organiczne zasięgi jest w internecie bezlitosna. Twórcy są nieustannie zmuszani do poszukiwania nowych sposobów na przyciągnięcie uwagi użytkowników, co często prowadzi do „kreatywnego zapożyczania”. Zamiast tworzyć coś całkowicie nowego, wielu decyduje się na wykorzystanie tego, co już jest popularne, licząc na to, że przyniesie im to szybkie zyski w postaci wyświetleń, polubień czy udostępnień. Taka strategia pozwala im na włączenie się do istniejącej już fali popularności. Wybić się z czymś zupełnie oryginalnym, w rzeczywistości może okazać się dużo trudniejsze i bardziej ryzykowne.
W taki sposób również myślą marki.
Wybicie się czymś oryginalnym, jest na tyle ryzykowne, że lepiej benchmarkować istniejącą treść, która stała się viralem.
Benchmarking staje się szczególnie istotny, gdy twórcy próbują zrozumieć, dlaczego pewne treści stają się viralami, jakie elementy sprawiają, że są one chętnie udostępniane, oraz jak można wykorzystać te same techniki we własnej twórczości. Zamiast tworzyć coś zupełnie nowego, benchmarking pozwala na czerpanie inspiracji z tego, co już jest sprawdzone i skuteczne, jednocześnie adaptując te pomysły do własnych potrzeb i specyfiki.
Internet stał się środowiskiem, w którym prawa autorskie, choć formalnie obowiązują, w praktyce często ustępują miejsca niepisanym zasadom społeczności internetowych. Dla wielu twórców to, co się liczy, to przede wszystkim zasięg i widoczność, a nie kwestie prawne czy etyczne związane z wykorzystaniem cudzych treści. W efekcie mamy dziki zachód cyfrowej twórczości, gdzie granice między oryginalnością a zapożyczeniem są płynne, a ochrona własności intelektualnej często ustępuje miejsca potrzebie bycia widocznym i zdobywania popularności.
Zapraszam na konsultacje online. SPRAWDŹ DOSTĘPNE TERMINY >>>